"Buczek" był jednym z głównych aktorów tegorocznego Turnieju o Puchar Prezydenta Grudziądza. Zmagania zakończył z dorobkiem 9 punktów. Po dwóch pewnie wygranych wyścigach, w kolejnych, mimo usilnych starań, nie był w stanie przedrzeć się na czoło stawki. Jak przyznaje, cieszy się, że sezon dobiegł już końca i przyjdzie w końcu czas na odpoczynek. - Sobotnimi zawodami zakończyłem tegoroczny sezon. Cieszę się, że jest już jakby po wszystkim. Teraz przyjdzie czas na odpoczynek i wyleczenie tego, co jest do wyleczenia. Myślę, że będzie dobrze - powiedział grudziądzanin w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
[ad=rectangle]
Okres zimowy to nie tylko odpoczynek, ale także ciężka praca pod kątem następnego sezonu oraz podejmowanie decyzji dotyczących przynależności klubowej. Krzysztof Buczkowski nie wyobraża sobie innej opcji niż starty w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Trzeba teraz myśleć co będzie dalej. Można powiedzieć, że w tym momencie się tym zajmujemy i myślę, że wybierzemy najlepszą opcję. Od kilku lat jeżdżę w Ekstralidze i prezentuję się w niej przyzwoicie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku także się w niej znajdę - dodaje wychowanek GKM-u Grudziądz.
Wiele mówi się o tym, że grudziądzki klub uzupełni w przyszłym roku skład ENEA Ekstraligi. Prezes GKM-u, Arkadiusz Tuszkowski przyznał niedawno w rozmowie z naszym portalem, że dla Buczkowskiego zawsze znajdzie się miejsce w drużynie. Co na to sam zainteresowany? - Skupiam się na tym, żeby nie zajmować się plotkami. Chciałbym poznać decyzję, która powinna być niebawem podjęta i wtedy zacznę myśleć o ewentualnych startach w Grudziądzu. Trzeba poczekać aż wszystko będzie pewne, bo chętnych na jazdę w Ekstralidze jest więcej - ucina spekulacje "Buczek".
Zawodnik z Grudziądza czeka także na ofertę dalszych startów od Grupy Azoty Unii Tarnów, której barwy reprezentował w tegorocznym sezonie. Buczkowski zdradza, że jak na razie nie było poważnych rozmów z jego dotychczasowym pracodawcą. - Można powiedzieć, że tych rozmów nie było, ale wymieniliśmy się jakby swoimi ofertami i czekamy. Wiadomo, ze sytuacja nie wygląda może najlepiej, ale moim zdaniem nie jest wcale tak źle - kończy 28-latek.