- W poniedziałek spotkaliśmy się z Robertem Miśkowiakiem we Wrześni i rozmawialiśmy dosyć długo. On naprawdę dostał z klubu bardzo duże pieniądze. Gdy zapytałem go, czy kiedykolwiek zarobił tyle, co u nas, nie odpowiedział mi na to pytanie. Chcemy mu jeszcze dołożyć pieniądze, więc będzie to jego kontrakt życia. Podpisano z nim bzdurny kontrakt na bzdurne kwoty. Rozumiem, że chce by to było wyegzekwowane, ale czasem trzeba spasować - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tadeusz Zdunek.
[ad=rectangle]
Z tymi słowami nie zgadza się Robert Miśkowiak. Zawodnik postanowił w związku z tym wydać oświadczenie. Poniżej prezentujemy jego treść.
Oświadczenie Roberta Miśkowiaka:
Z zaskoczeniem przeczytałem wypowiedzi pana Tadeusza Zdunka na temat moich rozliczeń z gdańskim klubem. Nie będę ukrywał, że jestem zażenowany takim stawianiem sprawy. Dochodzi do absurdalnej sytuacji, w której to ja jako zawodnik, który przez cały sezon z zaangażowaniem i z sumiennością wykonywał swoje zobowiązania wobec klubu, zarządu i kibiców, muszę tłumaczyć się z tego, że za swoją pracę oczekuję należnego wynagrodzenia. Sezon spędzony Gdańsku zakończyłem jako żużlowiec znajdujący się w TOP 5 całej pierwszej ligi. Nasza drużyna wykonała zadanie, jakie postawiły przed nami władze klubu, czyli awans do Ekstraligi. W nagrodę mam zgodzić się na radykalne zmniejszenie należnej mi kwoty.
Panu Zdunkowi muszę przypomnieć, że pieniądze jakich się domagam, nie wzięły się z sufitu, ale tylko i wyłącznie z uzgodnień zawartych z gdańskim klubem. Przed rozpoczęciem sezonu 2013 podpisałem kontakt, a po jego zakończeniu ugodę dotyczącą spłaty zobowiązań - to ona pozwoliła na starty w Ekstralidze.
Kiedy pan Zdunek przejmował władzę w klubie, to czynił to z całym dobrodziejstwem inwentarza, wziął na siebie wszystkie zobowiązania oraz korzystał ze wszystkich profitów.
Dziwi mnie, że osoba, która deklaruje, że przyświeca jej dobro gdańskiego żużla, zamiast w spokoju próbować rozwiązać sytuację kryzysową, posuwa się do sugestii, które mogą wprowadzać kibiców w błąd. Opowieści, że otrzymałem już w Gdańsku takie kwoty, jakich nie dostałem w innych klubach można między bajki włożyć. Zapewniam, że w Wybrzeżu nie zarobiłem fortuny!
Nie wiem skąd pan Zdunek bierze informacje o moich wcześniejszych kontraktach oraz propozycjach, jakie obecnie otrzymuję. Jako osoba doskonale znająca realia sportu żużlowego, na pewno doskonale wie, ile on kosztuje. Proszę mi więc odpowiedzieć na pytanie, jak za pieniądze, które dotychczas dostałem z Gdańska miałem:
- przygotować się do sezonu 2013,
- zakupić i wyremontować sprzęt przed startem rozgrywek,
- regularnie serwisować motocykle,
- opłacać mój team,
- dojeżdżać na treningi i mecze
Proszę sobie podsumować te wydatki, a później odjąć od tej "wielkiej" sumy, jaką dotychczas otrzymałem od klubu. Czy coś jeszcze zostanie?
Skoro pan Zdunek wie jak inwestując znacznie mniejsze pieniądze można należycie przygotować się do sezonu i być jednym z najlepszych zawodników w lidze, to mogę mu tylko pozazdrościć. Ja jestem zawodnikiem, który startuje raptem od kilkunastu lat i nie mam pojęcia, jak to można zrobić. Chyba że znowu w grę wchodzi metoda "wymagam 100 proc. - płacę tylko 30 proc. ceny". Ale to panie Zdunek nie zadziała. Ludzie są uczciwi i w ten sam sposób chcą być traktowani. Na koniec dodam tylko, że w przekonaniu o słuszności mojego zdania utwierdzają mnie opinie zdecydowanej większości fanów żużla z całej Polski.
Robert Miśkowiak