Mateusz Domański: W minionym sezonie reprezentowałeś barwy Orła Łódź. W składzie meczowym swojej drużyny znalazłeś się zaledwie dziesięć razy. Finalnie występy te przyniosły średnią biegopunktową równą 1,500. Jak ocenisz ten rezultat? Na pewno mogło być lepiej, dlaczego nie było?
Tomasz Chrzanowski
: Na pewno średnia biegopunktowa nie powala na kolana. Na początku sezonu miałem problemy z łódzkim owalem, gdyż nie należał on do łatwych i moich ulubionych. Tym bardziej, że ostatnie trzy sezony jeździłem na torach twardych i śliskich, czyli mało wymagających. Spasowanie z tą nawierzchnią zajęło mi dość dużo czasu i wymagało ode mnie wiele poświęcenia. Jest to jednak ciekawy tor i niewątpliwie stanowi spory handicap dla gospodarzy.
[ad=rectangle]
Były takie spotkania, w których trener Kędziora rezygnował z twoich usług. Mowa tutaj chociażby o pierwszym meczu finałowym Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Możesz zdradzić na jakich zasadach był uzgadniany skład meczowy? Decydował o nim głównie szkoleniowiec, czy może takowych osób było więcej?
- Praktycznie miejsce w składzie utraciłem po wygranym meczu w Łodzi nad ekipą, która była uważana za pretendenta do awansu, czyli GKM-em Grudziądz, stało się to już po drugiej kolejce. Wówczas w czterech biegach zdobyłem siedem punktów oraz dwa bonusy. Następnie nie wystąpiłem w meczu w Daugavpils. Wydaję mi się, że jednym z powodów była chyba obecność w moim teamie Tomka Bajerskiego, co widocznie się komuś nie spodobało, ze względu na jego przeszłość. Na stronie klubowej pojawił się nawet artykuł, że mam za dużo doradców wokół siebie. Potem były wyjazdy do Rybnika i Gniezna i szkoda, że głównie oceną formy w danym momencie była postawa na torze w Łodzi. Od tego momentu moja forma psychofizyczna zaczęła iść w dół. Jednak mimo tego się nie poddałem. Zakupiłem nowy silnik z częściami tytanowymi, ale dostrojenie tego wszystkiego ze względu na znikomą ilość startów zajęło mi miesiąc czasu. Przyszedł jednak taki moment, iż to ja zacząłem wygrywać rywalizacje na treningach, bo to była jedyna szansa, aby dostać się do składu meczowego. Było już chyba jednak za późno, bo i tak w awizowanych składach się nie pojawiałem, chociaż inni zawodnicy czasami zawodzili. Doszło do tego że, robiło się gorąco i na torze i w parkingu. Były momenty wożenia się po płotach, ale nie zamierzam się uskarżać czy też użalać, bo rywalizacja jest w drużynie jak najbardziej wskazana. Ale musi być to zdrowa rywalizacja. Nie rozumiem tylko dlaczego mnie odsuwano ze składu po zdobyciu około 10 punktów z bonusami, a inni, którzy jechali gorzej ode mnie, startowali w dalszych meczach.
Ten sezon za nami, a lada moment nadejdzie przyszły. Nim jednak to się stanie czeka nas przerwa zimowa. W ubiegłych latach wykorzystywałeś ją chociażby na grę w hokeja na lodzie. Jak będzie tym razem?
- Na pewno jeśli będzie okazja i możliwość wspólnej gry w hokeja, głównie poprzez treningi z toruńską drużyną to nie odmówię.
Prócz dobrego przygotowania fizycznego ważne jest też to techniczne. Masz już jakieś plany odnośnie formowania zaplecza sprzętowego na następny sezon?
- Jestem po rozmowie z moim tunerem - Ryszardem Kowalskim i czekam na rozwój wydarzeń odnośnie kwestii nowych tłumików. Na chwilę obecną zresztą w polskim żużlu jest wiele innych kwestii do wyjaśnienia. Wszystko stoi pod znakiem zapytania.
Przyszła pora na jedno z ważniejszych pytań. Mianowicie, barw jakiej drużyny w przyszłym sezonie bronić będzie Tomasz Chrzanowski? W kuluarach mówi się m.in. o zespole z Gniezna. Jesteś na etapie zaawansowanych rozmów z jakimś klubem czy na razie to tylko luźne oferty?
- Póki co nie wiem jeszcze, gdzie będę startował w przyszłym sezonie. Kilka luźnych zapytań o moją osobę już się pojawiło, jednak ciężko mi teraz cokolwiek stwierdzić, chociażby ze względu na to, że nie wiadomo jakie zespoły będą startowały w poszczególnych ligach. Na chwilę obecną na brak obowiązków narzekać nie mogę. Rozpocząłem treningi ogólnorozwojowe, zajmuję się córką, która zamieszkała ze mną po moim rozwodzie. Mam na głowie również rodzinny biznes. Niedawno rozpocząłem współpracę z psychologiem, tak aby wróciły pozytywne emocje po trudach poprzednich sezonów. Mogę zapewnić wszystkich, że nadal drzemie we mnie dusza sportowca i chęć walki na torze. Nie zapomniałem jak się jeździ na żużlu, nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.
W minionym sezonie startowałeś także w Czechach oraz Rosji. Czy w przyszłym roku będzie podobnie? A może planujesz podpisać umowę z jeszcze jakąś drużyną zagraniczną?
- W tej chwili, wraz z moim menadżerem, jesteśmy w trakcie rozmów z klubami zagranicznymi, ale nie jest to łatwe, bo poza granicami naszego kraju żużel również dopadł jakiś kryzys... Planowałem starty w Szwecji, byliśmy już praktycznie dogadani z jednym zespołem, jednakże ostatecznie temat upadł. Nie ukrywam, iż również ciężko mi się tam dostać ze względu na moją średnią, która jest dość wysoka.
Masz już jakieś cele związane z przyszłorocznymi rozgrywkami? Mowa tutaj zarówno o planach zespołowych, jak i tych indywidualnych.
- Plany na przyszły sezon? Myślę, że z upływem czasu i zimowych przygotowań, plany się zrodzą. Dopiero co skończył się sezon 2014, więc ciężko jeszcze stwierdzić cokolwiek na temat następnego.
Na koniec pytanie niezwiązane ściśle z Twoją osobą. Ostatnimi czasy w polskim żużlu nie dzieje się zbyt dobrze… Mowa tutaj chociażby o klubach z Częstochowy, Gdańska czy też Rzeszowa. Czy Tomasz Chrzanowski ma jakąś receptę na zaistniałą sytuację?
- Myślę, że uzdrawianie żużla w Polsce potrwa kilka ładnych lat. Kluby bardzo mocno przepłacają i chodzi mi tu głównie o zawodników zagranicznych. Najgorsze jest to, iż są zawodnicy, którzy zarabiają bardzo duże pieniądze i są zawodnicy, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, chociażby poprzez koszty które mocno wzrosły po wprowadzeniu nowych tłumików i tu mam na myśli głównie Polaków. Każda część - opona, olej oraz każdy serwis silnika dla każdego kosztuje tyle samo, tylko że niektórych po prostu na to nie stać. Kiedy Polak podpisuje kontrakt w lidze zagranicznej, to w większości przypadków o kwocie za podpis albo bardzo wysokiej punktowce może tylko pomarzyć. W Polsce nawet średniej klasy junior zza granicy jest w stanie wyciągnąć dość pokaźne pieniądze.
Na koniec chciałbym serdecznie podziękować łódzkim kibicom za wsparcie w sezonie 2014. Niewątpliwie należy się im żużel na najwyższym poziomie. Właśnie tego im życzę!