KS Toruń od samego początku zapowiadał racjonalne podejście do kwestii transferowych. Menedżer Jacek Gajewski wiele razy podkreślał, że chciałby zbudować drużynę ambitną i waleczną, która w każdym meczu zostawi serce na torze. W tę koncepcję idealnie wpasowywali się żużlowcy, którzy nie oczekiwali wielkich pieniędzy za podpis pod kontraktem. Lwia część wynagrodzenia miała leżeć na torze. W grodzie Kopernika zapewniają, że właśnie taki jest nowy, przebudowany w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami zespół.
[ad=rectangle]
- Na początku chcieliśmy się oprzeć na zawodnikach, którzy jeździli w Toruniu, z wyłączeniem Tomasza Golloba, który nie deklarował chęci pozostania w klubie. To się do końca nie udało. Skład spełnia jednak wiele naszych założeń. Mamy ekipę złożoną z ludzi, którzy jeżdżą widowiskowo i zawsze walczą na torze. Konstrukcja kontraktów też jest ciekawa. Nie ma dużych kwot płaconych z góry. Główny ciężar zarabiania położony jest na zdobycze punktowe - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Gajewski.
Menedżer KS Toruń jest również przekonany, że jego zawodnicy nie będą narzekać na żaden rodzaj nawierzchni. Drużyna powinna być silna na Motoarenie. Anioły mają jednak podchodzić też bez obaw do meczów wyjazdowych. - Uważam, że oni poradzą sobie w każdych warunkach. Trudniejsze mecze wyjazdowe w Lesznie czy Gorzowie nie powinny stanowić dla nich problemu. Nie są to żużlowcy, którzy będą kwestionować stan toru i narzekać, że albo jest za twardo, albo zbyt przyczepnie - wyjaśnił Gajewski.
Jednym z wyborów nowego menedżera toruńskiego klubu jest Jason Doyle. Wiele osób ma obawy, czy ten zawodnik poradzi sobie w ENEA Ekstralidze, zwłaszcza że dojdą mu także występy w cyklu Grand Prix. Gajewski ma przeczucie, że Australijczyk może być strzałem w dziesiątkę. - Obserwowałem go bardzo uważnie. Jego wynik z tego sezonu nie był dziełem przypadku. Jechał cały czas bardzo dobrze i równo. Jego stać na to, żeby zmierzyć się z czołówką. Pokazał to też w DPŚ, gdzie był nawet liderem swojej ekipy. W pierwszej lidze praktycznie nie zawodził. Ktoś może powiedzieć, że to inny stopień trudności, ale to wcale nie są proste rozgrywki, w których zdobywanie punktów przychodzi łatwo. On nie miał żadnych wpadek. Jeśli zawodził, to tylko w pojedynczych biegach. Na pewno ma potencjał na Ekstraligę. Odpowiada mi także jego styl jazdy, który jest bardzo ofensywny. Widać, że jest dobrze przygotowany sprzętowo i fizycznie. Zwłaszcza na torze w Łodzi pokazywał, że potrafi się dobrze ścigać na dystansie. Wykorzystywał dystans czterech okrążeń. Nie za każdym razem wygrywał starty - podkreślił Gajewski.
Dużym atutem Doyla ma być także odpowiednia organizacja. Baza sprzętowa Australijczyka znajduje się w Bydgoszczy. - Jego tuner Ashley Holloway również ma tam swój warsztat. To są rzeczy, które pozwalają optymistycznie patrzeć w przyszłość - dodał na zakończenie Gajewski.