Marcin Malinowski: Do tej pory sprzedaliście już ponad 1350 karnetów (stan na czwartek 11.12). Jest to lepszy wynik niż w tamtym roku w tym samym okresie.
Jacek Gumowski: Jest to zdecydowanie lepszy wynik niż w tamtym roku, bo o blisko 400 karnetów w stosunku do sprzedaży w tym samym okresie w zeszłym roku. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zakładamy, że ilość sprzedanych karnetów na rok 2015 zamknie się w 1/3 stadionu, czyli pięć tysięcy sztuk.
[ad=rectangle]
Co wpływa na to zainteresowanie? Cena wejściówek, zdobyte mistrzostwo?
- Czynników jest zdecydowanie więcej. Najważniejszy to korzystna cena. Nie ma podwyżki względem poprzedniego roku, a w kwietniu ludzie będą przecież przychodzić na mecze mistrza Polski. Złota ekipa została zatrzymana, a cena dalej jest ta sama. Dodatkowym bodźcem jest to, że w karnet wliczanych jest szereg dodatkowych bonusów. Mamy konkursy dedykowane, imprezy w gratisie, zniżki w sklepie klubowym. Planujemy także uruchomić duży program lojalnościowy. Ważnym elementem jest to, że Kibice są społecznością wpisującą się w hasło „to moja drużyna”, a co za tym idzie napędzają się wzajemnie. Nie tylko w "świecie lajków" lubią to, co robimy, ale także podają dalej, przekazując innym inicjatywy podejmowane przez klubu. Tworzą swój marketing treści, który działa, a potwierdzają to badania profilu kibica, jakie przeprowadziliśmy w czerwcu 2014 roku. Odsetek stałych Kibiców Stali Gorzów wzrósł o jakieś 15%. W dobie komercjalizacji wszystkiego jest to dla każdego klubu sportowego ważny wskaźnik.
Kolejnym czynnikiem mogą być spotkania żużlowców z kibicami. Po sezonie zawodnicy odwiedzają pobliskie miejscowości i to także ma zapewne wpływ na sprzedaż karnetów.
- Zdecydowanie tak, bo kibice wielokrotnie optowali za tym, żeby mieć większą szansę obcowania z zawodnikami. Nie tylko, gdy są w kevlarze i startują. Tak staramy się robić.
Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że liczba 1350 odnosi się do kibiców, którzy przedłużyli zeszłoroczne wejściówki. Otwarta sprzedaż ma dopiero ruszyć 13 grudnia.
- W zeszłym roku sprzedanych było 4800 karnetów, więc 1350 w tym okresie od 15 listopada do teraz, to już bardzo duży odsetek. Zakładamy, że po 13 grudnia jeszcze wzrośnie. Sezon 2013 nie był dla nas szczęśliwy, bo ilość karnetów spadła, a dużo kibiców "obraziło" się na Stal Gorzów. Teraz do nas wracają i to widać.
Spodziewacie się swoistego "bum" w sprzedaży?
- Niech to będzie stabilna i dynamiczna sprzedaż, oscylująca w okolicach liczb z zeszłego roku. Delikatnie jednak liczymy, że przekroczymy tę ilość.
Mierzyliście w jakiś sposób wartość marketingową klubu?
- Mieliśmy niezależne badanie Pentagon Research na bazie kilku marek sponsorskich, które były z nami. Wszystkie te firmy miały większy zwrot od wkładu. Wiemy, że siła marki Stali Gorzów jest znacząca, dzięki temu jest nam łatwiej w niektórych aspektach niż było kiedyś. To, co dzieje się wokół żużla w samym Gorzowie, jest fenomenem w skali kraju. Wśród innych żużlowych ośrodków i dużo większych miast od naszego, to my zrobiliśmy najlepszą frekwencję w całym sezonie, mając średnią 13149 osób na każdym z meczów. Stanowimy więc dosyć istotną siłę.
Co was, jako zespół marketingowy, napędza do pracy?
- Lubimy "gonić króliczka" i takim króliczkiem był dla nas m.in. Falubaz. Już teraz możemy mówić, że w wielu aspektach jesteśmy na równi, a może nawet przegoniliśmy zielonogórzan. To świetne, bo jedni i drudzy w ten sposób mobilizują siebie nawzajem. Klub zielonogórski ogląda nasze działania i odwrotnie. Oczywiście nie tylko skupiamy się na żużlowych klubach. Śledzimy, a nawet współpracujemy z kilkoma klubami ekstraklasy piłkarskiej.