Ewelina Bielawska: Oficjalnie wiadomo, iż uzgodniłeś już warunki kontraktu i
od przyszłego sezonu zasilisz drużynę Unii Leszno. Długo trwały negocjacje z nowym klubem?
Emil Sajfutdinow: No cóż, nie trwały długo, ponieważ osoby które mnie chciały w Lesznie bardzo się o to starały. Pokazywały na każdym kroku i w każdej rozmowie, że akurat moja osoba bardzo by pasowała do koncepcji tej drużyny.
W Lesznie pozostaje także Nicki Pedersen. Będzie to fajna, bo dość odmłodzona i perspektywiczna ekipa.
- I bardzo się z tego cieszę. Ze wszystkimi kolegami mam dobry kontakt. Nawet, wbrew pozorom, z Nickim Pedersenem. Oczywiście w zawodach indywidualnych walczymy dla siebie, ale w Lesznie będziemy ze sobą razem, aby osiągnąć jak najlepszy wynik dla drużyny. Z kolei reszta ekipy pokazała już w sezonie 2014, że ma duży potencjał i życzę zarówno sobie jak i im, abyśmy tę formę utrzymali w następnym sezonie.
[ad=rectangle]
Nie da się ukryć, że Adam Skórnicki stworzył tam niezły klimat, a to także jest dość ważne w drużynie.
- I to też był jeden z wielu argumentów do tego, aby się w Lesznie zjawić. Nie ukrywam, iż mam do Adama wielki szacunek i mam nadzieję, że będę mógł się jeszcze wiele rzeczy od niego nauczyć. Szczególnie podejścia do tego co się dzieje, z takim dystansem jak on.
Spoglądając na taką ekipę, rozumiem, że cel jest jeden - złoty medal.
- Nie lubię tak mówić. Cel jest taki, abym po każdym meczu mógł stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie, że zrobiłem wszystko jak najlepiej umiałem. Nie chciałbym mieć do siebie pretensji o to, że coś zaniedbałem. Chodzi też o to, żebyśmy pokazali kibicom, że walczymy, że się staramy. Liczę, że oni to docenią, nawet pomimo ewentualnych porażek.
Spory żal z powodu twojej zmiany barw klubowych miał menedżer KS Toruń, Jacek Gajewski. Sugerował, że team nie wysłuchał ich nowej oferty, którą przygotowano w związku z zaplanowanym spotkaniem.
- Lepiej nie będę tego komentował, bo ze swojej strony widzę to trochę inaczej.
Nie chodzi tu o to, żebyśmy się nawzajem teraz kopali, bowiem ja życzę Toruniowi jak najlepiej i myślę, że byłoby fajnie gdybyśmy się spotkali w finale.
Przed waszym teamem czas zarówno na odpoczynek, jak i przygotowania do
najbliższego sezonu. Czy poczyniliście już jakieś zakupy sprzętowe?
- Tak. Wszystko już zostało rozplanowane i zamówione. Czekamy teraz na dostawę
części i na koniec lutego na pewno będziemy gotowi do wyjazdu na tor.
Jak będą wyglądają przygotowania do najbliższego sezonu? Czy zaszły może jakieś zmiany?
- Trochę tak, ale niewielkie. Nowością będzie wyjazd do Hiszpanii do moich znajomych - Tadka Błażusiaka i Joonasa Kylmakorpiego na treningi na crossie. Zawsze przygotowywałem się w zimnym klimacie, teraz więc będzie mała przerwa na przygotowania w ciepłym miejscu.
Powrócę jeszcze do minionego sezonu. Jak go ocenisz? Czy twoim zdaniem był udany jeśli chodzi o występy indywidualne jak i drużynowe?
- No cóż, indywidualnie było bardzo dobrze. Poprzedni sezon zakończyłem z kontuzją i wiele osób twierdziło, że będę miał duży problem żeby w ogóle jeździć. Do tego kontuzja barku doznana w pierwszym meczu w Gdańsku przeszkadzała mi
w jeździe aż do początku lipca. Pomimo tego zostałem liderem toruńskiej drużyny,
wygrałem SEC, a w Szwecji bylem czołowym zawodnikiem Vetlandy. Wszystko
na plus.
Pięknie przypieczętowałeś rozgrywki SEC zdobywając mistrzostwo. Trzeba przyznać, iż pomysł, a także formuła rozgrywania tych turniejów to całkiem trafiony pomysł.
- Bardzo odpowiadają mi te zawody. Są dobrze zorganizowane, formuła rozgrywek także się sprawdza. Do tego dochodzi niezła stawka zawodników, więc wszystko jest jak najbardziej odbierane pozytywnie.
Pomimo dobrych występów oznajmiłeś, iż nie wystąpisz w cyklu Grand Prix. Czy rzeczywiście powodem tego są kwestie finansowe? Czy też może są jakieś inne powody takiej decyzji?
- Powiem tak - w tym momencie nie tylko kwestie finansowe maja na to wpływ.
Startowałem w GP pięć sezonów, wygrałem kilka turniejów i kiedy bylem już blisko szczytu, kontuzja pokrzyżowała mi plany. Chciałem od tego odpocząć, nie żyć w stresie tak jak ostatnie 5 lat. Poza tym potrzebowałem spokoju w powrocie do formy po kontuzji, a startując tam po prostu go nie masz. Nie ukrywam, że mojej pomocy po śmierci taty potrzebowała także mama i to było dla mnie ważniejsze niż zdobywanie medali w Grand Prix. Teraz już jest lepiej, wszyscy nauczyliśmy się żyć na nowo, więc nie jest wykluczone, że kiedyś tam wrócę i może będę na szczycie.
http://bydgoszcz.naszemiasto.pl/artykul/o-polonii-bydgoszcz-przy-okraglym-stole-wiedeo,1547273,art,t,id,tm.html
http://bydgoszcz.naszemiasto.pl/artykul/o-polonii-bydgoszcz Czytaj całość