Wszystko wskazuje na to, że zawodnicy będą mogli w 2015 roku korzystać z tłumików przelotowych. Brak oficjalnej decyzji w tej sprawie powoduje jednak dezorientację i zamieszanie, z którego nie są zadowoleni zarówno żużlowcy, jak i ich mechanicy.
[ad=rectangle]
Jak podkreśla Zenon Plech, władze światowego żużla zbyt rzadko pytają o zdanie samych zawodników. Wielu z nich od dawna apelowało o powrót tłumików przelotowych. - Uważam, że oni sami powinni decydować na jakich urządzeniach chcą startować. To w końcu zawodnicy wyjeżdżają na tor i znają się na tym lepiej niż panowie za biurkami. Powinny być dopuszczone oba rodzaje tłumików, a jedynym kryterium, które musiałyby spełniać byłby poziom głośności - podkreślił Plech.
Jak podejrzewa, większość zawodników przyjmie wiadomość o powrocie tłumików przelotowych z nieukrywaną ulgą. - Słychać wiele opinii, że silniki są z powodu używanych obecnie urządzeń po prostu za słabe. Oprócz tego mówi się także o bezpieczeństwie. Moim zdaniem należy je stawiać na pierwszym miejscu - dodał.
Zenon Plech wspomina, że przed laty w żużlu nie obowiązywały żadne tłumiki i jak zapewnia, nikomu to nie przeszkadzało. - Takich ograniczeń głośności jak dziś przecież nie było. Słuchano po prostu bezpośredniego dźwięku z rury wydechowej. W tej chwili żużel poszedł w inną stronę. Pytanie czy nie hamuje to rozwoju tej dyscypliny - podsumował Zenon Plech.
Zenon Plech: Dopuścić wszystkie tłumiki
Zdaniem Zenona Plecha wybór tłumików powinien zależeć wyłącznie od zawodników. - To oni wyjeżdżają na tor i znają się na tym lepiej niż panowie za biurkami - ocenił były żużlowiec.