Sprawa Warda owiana mgłą tajemnicy. Sławomir Kryjom: On miał problemy osobiste

Nadal nie wiadomo, kiedy do ścigania wróci [tag=2620]Darcy Ward[/tag]. - Niezależnie od finału tej sprawy, jestem przekonany, że on nie rozmieni na drobne swojego talentu - uważa Sławomir Kryjom.

Termin, w którym miała zapaść ostateczna decyzja dotycząca przyszłości Australijczyka, był już zmieniany kilka razy. Najnowsze doniesienia mówią, że wszystko wyjaśni się 30 stycznia. W sprawie jest też nowy wątek, który jest związany z prawniczą przepychanką obu stron. Prawnicy FIM znajdują się wciąż na etapie sprawdzania informacji, czy służby policyjne prowadzące badanie zawodnika miały do tego właściwe uprawnienia. Zdaniem zawodnika i jego stronników, badanie przeprowadził policjant nie będący na służbie.
[ad=rectangle]
- Sytuacja jest dziwna i owiana wielką mgłą tajemnicy. Nie wiem, czy FIM nie jest przygotowany na to wszystko czy też cała sprawa federację przerosła. Tak może być, bo w żużlu takiego przypadku nie było od czasów Stefana Dannoe - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Sławomir Kryjom. - Wierzę, że Darcy ostatecznie rozpocznie sezon od początku. Światowego żużla nie stać na to, by pewni zawodnicy nie jeździli i nie walczyli o najwyższe laury. Dla takich talentów jak Ward ludzie przychodzą na stadiony. Życzę mu, żeby w najbliższym czasie został mistrzem świata i wierzę, że to jest możliwe. On ma wszystko, żeby tego dokonać - dodaje były menedżer Unibaksu Toruń.

Kryjom nie ma wątpliwości, że Ward nawet w przypadku dłuższego zawieszenia, nie rozmieni swojego talentu na drobne i po kilku tygodniach od powrotu na tor będzie znowu w wysokiej formie. - Darcy należy do zawodników, którzy mają określoną mentalność. To wynika z tego, że on jest Australijczykiem. Jeśli wróci nawet w środku sezonu, to kilka tygodni treningów i zawodów pozwolą mu wrócić do bardzo skutecznej jazdy. Jestem pewny, że on szybko wróci do odpowiedniego poziomu. Byłoby jednak szkoda, gdyby miał dołączyć do rywalizacji tak późno, to wtedy zostanie mu tylko liga. Przepadnie temat Grand Prix na sezon 2016, bo miną eliminacje do cyklu. Mógłby dostać dziką kartę, ale tego po tym, co dzieje się obecnie, raczej bym nie przewidywał - podkreśla Kryjom.

Dyskusja na temat Warda trwa już od miesięcy. Wiele osób ma obawy, że Australijczyk nie będzie się odpowiednio prowadzić i liczba wybryków z jego udziałem wzrośnie. Kryjom, który doskonale zna Australijczyka, twierdzi, że takie opinie są nieuzasadnione i bardzo krzywdzące dla żużlowca. W jego ocenie, Ward cały czas poświęci na ciężką pracę nad swoją formę, a nie na zaglądanie do klubów i pubów. - Jego talent nie pójdzie na marne. Znam go naprawdę dobrze i wiem, że to wrażliwy człowiek, który reaguje w życiu bardzo uczuciowo. Jest bardzo zżyty z pewnymi środowiskami. Tak jest w Poole czy w Toruniu. To jest prywatnie dobry facet. Ja wiem, dlaczego stało się tak, a nie inaczej w Daugavpils. To były problemy osobiste. Darcy jednak sam tego nie ujawnił, więc ja nie zamierzam tego robić za niego, bo nie czuję się do tego uprawniony. Mleko się rozlało i to było niepotrzebne i naganne. Darcy ma coś takiego, że zawsze znajduje się w złym miejscu w niewłaściwym czasie. Bronić go nie będę, ale ten wypadek nie powinien przekreślić jego całej sportowej kariery - ocenia Kryjom.

- Przypinanie komuś łatki bywa bardzo krzywdzące. Doskonale pamiętam, co wydarzyło się w 2013 roku. Wtedy toruńskie media rozdmuchały historię, że Darcy Ward i Chris Holder po jednym z meczów bardzo mocno "zabalowali" w centrum Torunia. Później się okazało, że w lokalu przebywali 14 minut, bo tak powiedział menedżer lokalu, a obsługa hotelu też relacjonowała to podobnie. Wiedzieliśmy, kiedy oni wrócili i kiedy pojechali na lotnisko. Takie rzeczy można dziś łatwo sprawdzić. Przekaz medialny był jednak taki, że imprezowali do białego rana i zamykali lokal razem ze sprzątaczkami. Dziś bardzo łatwo zrobić komuś krzywdę i przypiąć niepotrzebną łatkę - dodaje na zakończenie Kryjom.

Źródło artykułu: