- Trwający jeszcze okres transferowy pokazał nam, że popyt przy ośmiu zespołach w Ekstralidze jest cały czas duży. Wcześniej wielu ekspertów optowało za dziesięcioma ekipami. Teraz mamy ich o dwie mniej, ale i tak tworzy się podział. Różnice pomiędzy poszczególnymi ekipami mogą być widoczne - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Czesław Czernicki.
[ad=rectangle]
Doświadczony szkoleniowiec uważa, że sytuacja na rynku zawodniczym nie uległa zmianie. Kluby cały czas mocno zabiegają o żużlowców. W jego ocenie, będzie tak do momentu, kiedy prezesi nie zaczną przywiązywać większej wagi do procesu szkolenia. - Mieliśmy już czasy, kiedy podaż przewyższała popyt. Na rynku było mnóstwo ciekawych zawodników, którymi bez problemu można było obdzielić nawet 10 drużyn startujących w Ekstralidze. Czas płynie bardzo szybko. Kiedyś byliśmy zachłyśnięci tym, jak rozwijają się nasi juniorzy. Mieli wiele sukcesów w imprezach drużynowych i indywidualnych, ale to nie przekłada się na to, co dzieje się w seniorach, mimo że jest o to łatwiej, bo z Grand Prix odeszło wielu doświadczonych, topowych żużlowców. Niewielu jednak potrafi wejść do światowej czołówki - wyjaśnił Czernicki.
- Panowie prezesi powinni się opamiętać i zrozumieć, że podstawą tej "piramidy radości" o nazwie najpiękniejsza liga świata powinno być szkolenie wychowanków. Prawidłowo rozwijają się Patryk Dudek, Maciek Janowski czy Piotrek Pawlicki. Reszta zawodników, którzy odnosili sukcesy jako juniorzy, jest z różnych względów zagubiona. Prawdziwy kłopot polega jednak na tym, że coraz mniej jest tych, którzy dochodzą do tego towarzystwa. To bardzo nieliczna grupa, jest w niej między innymi Woźniak z Polonii Bydgoszcz. Dobrze zapowiadali się inni jak Curyło czy Adamczak, czy kilkunastu juniorów z Torunia. Tam świeci jednak tylko Paweł Przedpełski, który w sezonie 2014 jeździł na czwórkę z minusem. Potrzeba nam trenerów i prezesów z charyzmą, którzy zacznę szkolić. W przeciwnym razie sytuacja na rynku się nie zmieni - dodaje Czernicki.
Zdaniem naszego rozmówcy liczba zdolnych zawodników w poszczególnych klubach powinna być powodem do obaw. - Na ten moment mamy jednostkowe przypadki. Tymczasem w każdym klubie powinno być dwóch zawodników, którzy po zakończeniu wieku juniora wejdą do seniorskiego zestawienia. To ważne dla poszczególnych ośrodków, ale także dla reprezentacji. Proszę spojrzeć na średnią wieku naszej kadry w ostatniej drużynówce w Bydgoszczy. Gdyby był jeszcze Tomek, to krzywa wieku byłaby jeszcze wyższa. To może dobrze świadczyć o doświadczonych jeźdźcach. Radzą sobie bardzo dobrze, nadal potrafią się przygotować do najważniejszych imprez. Za nimi nie ma jednak kolejnych, którzy będą w stanie zrównoważyć sytuację, gdy oni odejdą. Nie chodzi, żeby zrobić teraz sztuczną zamianę i wprowadzić młodych za starszych. To jest niewymierne, młodzi muszą sobie to wywalczyć - zakończył Czernicki.