Niesamowita historia Adriana Gały - chciał rzucić żużel. Spał w warsztacie. Jego los się odmienił

Życie żużlowca nie zawsze usłane jest różami. Czasami potrzeba dużej determinacji, by przetrwać trudne chwile i nie rzucić sportu. Adrian Gała przyznaje, że był bliski rezygnacji, a teraz jest w EE.

Adrian Gała w poprzednim sezonie niespodziewanie reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej w IMŚJ. Uczynił także duży postęp w lidze. Został zauważony i trafił do ekstraligi. Nie zawsze jednak jego żużlowe życie było tak kolorowe. - W 2012 roku naprawdę miałem wszystkiego dosyć. Chciałem zrezygnować z żużla, bo nie było mnie stać na uprawianie tak drogiego sportu. Nie miałem żadnej pomocy. Spałem w warsztacie. Ciężko harowałem, a nie było mnie na nic stać. Miałem tylko tatę, który jest taksówkarzem. Było nam naprawdę ciężko. Nie mieliśmy praktycznie z czego się utrzymać. Do tego mam niepełnosprawną siostrę, a więc obowiązków w domu mam naprawdę sporo. Pieniędzy nie było na nic. Nie było z czego płacić rachunków. W 2012 roku pomocy z klubu nie miałem żadnej - wspomina trudne czasy Adrian Gała.
[ad=rectangle]
Przełom nastąpił w 2013 roku, za sprawą sponsorów. - Po tym sezonie, dzięki pomocy pana Rafaela Wojciechowskiego, nie rzuciłem żużla. Gdyby nie on, nie współpracowałbym z Darkiem Sajdakiem, który wykonuje dla mnie świetną robotę. Nie tylko jest mechanikiem, ale i mentorem do ciężkiej pracy. Razem pracujemy przy sprzęcie. Ja myję motocykle, a później razem je składamy. Naprawdę, fajnie nam się współpracuje - podkreśla 20-latek.

Przed sezonem 2015 Adrian Gała zmienił barwy klubowe i będzie teraz zdobywał punkty dla Betardu Sparty Wrocław. - Dla mnie przeskok jest ogromny. Wreszcie mogę sobie pozwolić na porządny sprzęt. Nie, żebym narzekał na Gniezno, bo naprawdę złego słowa nie mogę powiedzieć na klub, ale teraz we Wrocławiu stać mnie na zakup nowego sprzętu. Będę dysponował trzema kompletnymi motocyklami, które składamy wraz z moim mechanikiem, Dariuszem Sajdakiem. Żeby się rozwijać, trzeba było zaryzykować. Przykład Oskara Fajfera i Kacpra Gomólskiego pokazuje, że warto przejść do ekstraligi, by zrobić krok do przodu. W Wrocławiu czuję się świetnie. Atmosfera w zespole jest wyśmienita i mam nadzieję, że przełoży się to na dobre występy w sezonie - kończy nasz rozmówca.

Źródło artykułu: