Maciej Kmiecik: Jesteś po najlepszym sezonie w karierze, w którym wygrałeś Grand Prix w Gorzowie, zdobyłeś złoto DMŚJ i świetnie jeździłeś w lidze. Jakie cele stawiasz sobie w 2015 roku?
Bartosz Zmarzlik: Wiadomo, że jak każdy sportowiec, chcę notować progresję wyników. Ciężko trenuję zimą, cały mój team pracuje natomiast nad tym, by sprawy sprzętowe były dograne na sto procent. Ja skupiam się na sobie, a team walczy ze sprzętem. Nie chcę mówić o konkretnych celach. Po prostu chcę jeździć jeszcze lepiej niż dotychczas.
Ta walka ze sprzętem, o której wspomniałeś, ma związek ze zmianą tłumików?
- Te sprawy zostawiam już bardziej tunerom i tacie. Kwestie podzespołów, ramy i wszystko inne jest już praktycznie gotowe. Czekam tylko na pierwsze testy, żeby można było pojeździć i posprawdzać, jak silniki spisują się przy nowych tłumikach.
[ad=rectangle]
Kiedy planujesz wyjechać na tor?
- Pod koniec lutego lub na początku marca dobrze byłoby wyjechać już na tor. Zależy mi, aby na spokojnie przetestować sprzęt, przeanalizować ustawienia, tak by na start sezonu wszystko było gotowe.
Nowe tłumiki mogą wprowadzić trochę zamieszania?
- To się dopiero okaże. Silniki mam mieć zrobione pod kątem nowych tłumików, tak by pasowały jak najlepiej do nich. Nie wiem, czy one się będę jakoś znacząco różniły od tych, które mam teraz? Nowe silniki są już zamówione. Część nawet już odebrałem. Trzy, cztery są już gotowe. Te dotychczasowe są po serwisie i zobaczymy, jak to wszystko będzie się spisywało na nowych tłumikach.
W zeszłym sezonie wyszło ci wiele rzeczy, poza mistrzostwami świata juniorów. Przegrany finał krajowych eliminacji do IMŚJ w Ostrowie sprawił, że nie walczyłeś o medale, a pewnie z taką formą, jaką miałeś w drugiej części roku, miałbyś na to realne szanse. Bardzo żałujesz tego?
- Nie ma sensu wracać do tego, co było. Było minęło. Zdarzyły się problemy akurat w finale krajowych eliminacji IMŚJ i nie udało się pojechać dalej. Zawaliłem zawody i tyle. Przygotowuję się do nowego sezonu tak, by przejść zarówno krajowe eliminacje, jak i również później dostać się do finałów IMŚJ.
Sezon zapowiada się długi, bo jak wszystko dobrze pójdzie i Polska awansuje do finału DMŚJ możesz sezon kończyć w dalekiej Australii...
- Faktycznie, w kalendarzu na koniec mamy finał DMŚJ w Australii, aczkolwiek do tego daleka droga. Wszystko zależy od trenera, od mojej dyspozycji czy będę na tyle dobry, by załapać się do reprezentacji na te zawody. Na pewno marzeniem jest, żeby polecieć do Australii i wraz z kadrą obronić tytuł mistrzowski. Najpierw muszę sobie na to zapracować na torze.
Najważniejsza będzie liga?
- Oczywiście. Priorytetem dla mnie jest Stal Gorzów. Każde zawody traktuję podobnie. Nie ma dla mnie mniej czy bardziej ważnych meczów. Indywidualnie też chciałbym jeździć jak najlepiej, ale dobro drużyny, Stali Gorzów jest kluczowe.
Podobno trudniej broni się tytułu niż go zdobywa?
- Nie wiem. Jeszcze nigdy z drużyną klubową nie broniłem tytułu mistrzowskiego. Wiadomo, że każdy będzie na nas podwójnie zmobilizowany . Zasada: bij mistrza, na pewno będzie obowiązywała. Jestem przekonany, że będziemy przygotowani na to i damy z siebie wszystko, by wynik na torze był jak najlepszy.
Kto będzie najgroźniejszym rywalem?
- Nie chcę wymieniać tutaj poszczególnych klubów. Nie ma już łatwych meczów i nie ma słabych drużyn w ekstralidze. Z każdym trzeba walczyć na maksa, a jaki to przyniesie efekt końcowy, przekonamy się dopiero na torze. Teoretyczne spekulacje nic nie dają.
Już w przyszłym sezonie chcesz powalczyć o awans do Grand Prix?
- Szczerze mówiąc, częściej o tym czytam w mediach niż sam o tym myślę. Zobaczymy, jak to się ułoży, w jakiej będę formie. Podkreślam, chcę jeździć jak najlepiej w każdych zawodach i zrobić postęp w porównaniu z udanym sezonem 2014.
farbowaną myszą a już go wali w łepetyne.
Oby sezon 2015 nie był gorszy - akurat w kwietniu kończy już 20 lat.