Kjastas Puodżuks: Chcę po prostu skreślić ten sezon z pamięci

Lokomotiv Daugavpils zajął piąte miejsce w rozgrywkach I ligi żużlowej. Czwartym zawodnikiem pod względem średniej biegowej (1,556) w łotewskiej drużynie był Kjastas Puodżuks. "Kostia" nie jest jednak zadowolony z minionego sezonu - borykał się bowiem z problemami sprzętowymi oraz doznał ciężkiej kontuzji nogi.

- Co mogę powiedzieć o minionym sezonie? To nie jest łatwe pytanie. Podchodziłem do tego sezonu z umiarkowanymi nadziejami. Dość nieźle to wszystko wyglądało przed sezonem, chociaż mogło być jeszcze lepiej. Niepokoiło mnie przed sezonem to, że nie miałem sponsorów. Cieszyło to, że wróciłem do domu. Ale gdyby udało się odzyskać wszystko to co zarobiłem w Gnieźnie i gdyby nie wydatki Lokomotivu za wykupienie mojego kontraktu od Startu, to pod względem sprzętowym mógłbym przygotować się do sezonu znacznie lepiej. Pod względem fizycznym wszystko było OK. Ostro trenowałem na sali, biegałem, jeździłem na motocyklu crossowym. No i jasne liczyłem, że w domu również ściany mi pomogą. A w rezultacie mogę zaliczyć ten sezon do najgorszych w swojej karierze - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Kjastas Puodżuks.

W ubiegłym sezonie Łotysz miał spore problemy sprzętowe. - Przed sezonem trenowałem na trzech zeszłorocznych silnikach. Jak na treningi to wystarczało. Przed sezonem otrzymałem też z klubu jeden nowy silnik, ale miałem pecha bo nic na nim nie przejechałem. Ten silnik posypał się praktycznie od razu. Najpierw wał korbowy, po remoncie silnik po przejechaniu kilku okrążeń zatarł się. Jeszcze remont i znów silnik zaciera się. W rezultacie zamiast tego, żeby zarobić trochę forsy na nowym silniku i zainwestować to w remont trzech zeszłorocznych, musiałem szukać wyjścia z tego koła - kontynuuje.

Podczas półfinału Klubowego Pucharu Europy w Daugavpils Puodżuks zanotował groźny upadek i doznał złamania nogi. Zawodnik przeszedł operację i w sierpniu wrócił na tor. - Słaby sprzęt, w rezultacie mało punktów i co z tego wynika – mało forsy za punkty. No i wracamy do słabego sprzętu. Robiliśmy sobie takie układanki kiedy z czterech silników nadających się na złom kombinowano i konstruowano coś na następny mecz. Czasami nawet myślałem, że może to nie sprzęt, a to już ja jechać nie potrafię. I tak w kółko do tej pechowej kontuzji. Dobrze, że skończyło się to tylko tak, bo słup oświetlenia był niedaleko. W czasie leczenia zrozumiałem, że brakuje mi żużla. Chciałem jak najszybciej wrócić na tor. 4 czerwca miałem operację nogi, a w środku sierpnia już ścigałem się. Rodzice starali się to powstrzymać, ale bez skutku. W czasie pauzowania nie zarobiłem nic i sprzętu również sobie nie dokupiłem, ale przynajmniej po powrocie na tor było widać, że nie unikałem walki i nadal paliłem się do jazdy. Zdobycz punktowa była taka jaka była. Dojechałem ten najgorszy sezon w swoim życiu do końca na mniej więcej takim poziomie jak go zaczynałem. Teraz chcę po prostu skreślić ten sezon z pamięci - powiedział.

"Kostia" nie załamuje jednak rąk i już myśli o przyszłym sezonie. - Już kontaktujemy się z tunerami odnośnie nastrajania silników. Są prowadzone rozmowy dotyczące moich startów w Szwecji albo Danii. Startować w Szwecji byłoby lepiej ze względów geograficznych, ale w Danii jest mi łatwiej podpisać kontrakt, bo "dzięki" zeszłemu sezonowi nie jestem już dla Duńczyków żużlowcem kategorii A, lecz spadłem do B. Na razie trenuję i biegam, dużo jeżdżę na motocyklu crossowym i zrobię wszystko, żeby kibice przypomnieli sobie Kjastasa Puodżuksa sprzed 2-3 lat - mówi łotewski żużlowiec.

- Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich kibiców żużla. Dziękuje za doping moim kibicom oraz przesyłam wszystkim najlepsze życzenia z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku 2009 - dodał na koniec Puodżuks.

Źródło artykułu: