Bądźmy mądrzy przed szkodą - rozmowa z Andrzejem Ruską, byłym prezesem WTS Wrocław i Ekstraklasy SA

Andrzej Rusko to znany działacz sportowy nie tylko w środowisku żużlowym. Za jego kadencji WTS Wrocław m.in. trzy razy z rzędu zdobył DMP. Jakie ma propozycje dotyczące rozgrywek ligowych?

W tym artykule dowiesz się o:

Damian Gapiński: Dwadzieścia lat temu po raz pierwszy zorganizował pan rundę Grand Prix w Polsce. Jak przez te lata zmienił się cykl?

Andrzej Rusko: Myślę, że staje się coraz bardziej profesjonalny. Oczywiście duża w tym zasługa organizatorów, ale przede wszystkim zawodników. Mentalność zawodników z lat dziewięćdziesiątych i obecnie, jest nieporównywalna. Grupa zawodników jest świadoma celów. Żużel to już nie jest tylko zabawa, ale przede wszystkim praca i sposób na życie.
[ad=rectangle]
Czy jako produkt Grand Prix rozwinęło się we właściwym kierunku?

- Nie udało się zrealizować planów. W założeniach BSI w ciągu kilku lat Grand Prix miało być obecne na wszystkich kontynentach. Dziś większość rund nadal organizowana jest w Europie, z czego aż trzy w Polsce. Chyba nie o to organizatorom chodziło. Natomiast stronę medialną cyklu oceniam bardzo dobrze. Świetna realizacja telewizyjna i wielomilionowa widownia są tego najlepszym dowodem.

Czy po remoncie Stadionu Olimpijskiego Grand Prix wróci do Wrocławia?

- Jestem przekonany, że tak się stanie. Wrocław bardzo wyraźnie wpisał się w kalendarz imprez międzynarodowych. Po remoncie będziemy znowu mogli godnie przyjąć najlepszych żużlowców świata.

Nie obawia się pan, że przeszkodą będą wysokie kwoty, jakie polskie ośrodki płacą za możliwość organizacji poszczególnych rund?

- Myślę, że sytuacja normalnieje i okres szastania pieniędzmi przez samorządy mija. Miasta są coraz bardziej zadłużone i nie będą mogły sobie pozwolić na takie kaprysy. Jestem pewien, że to nie jest kwestia lat, ale najbliższego czasu, kiedy obowiązywać będą w tym zakresie normalne prawa ekonomii.

Andrzej Rusko podczas XXV Plebiscytu Tygodnika Żużlowego
Andrzej Rusko podczas XXV Plebiscytu Tygodnika Żużlowego

Grand Prix na Stadionie Narodowym to dobry pomysł?

- To znakomity pomysł. Chapeau bas dla prezesa Witkowskiego, który to wymyślił. Kilka lat temu rozwiewałem jego obawy czy uda się w całości zapełnić stadion. Cieszę się, że moje przewidywania się sprawdziły. Uważam, że impreza powinna gościć na stadionie jeszcze wiele lat. Musimy zacząć jednak chronić własny rynek, ograniczyć liczbę organizowanych w Polsce imprez międzynarodowych. Trzy rundy Grand Prix, DPŚ, DMŚJ, dwie rundy SEC. Zabierają one pieniądze klubom, zarówno z kieszeni kibiców jak i sponsorów. Część problemów finansowych klubów wynika właśnie z tego powodu. W tym zakresie powinniśmy korzystać z mądrości Anglików, którzy bardzo mocno chronią swój rynek i ograniczają liczbę tego typu imprez u siebie.
Czy ta mnogość imprez międzynarodowych obniża jednocześnie ich prestiż?

- Zdecydowanie tak. Ale jeszcze raz podkreślam - musimy dbać o swój rynek i rozwój rozgrywek ligowych. Jako liga mamy możliwości, aby powiedzieć stop, na przykład poprzez ograniczenia regulaminowe w zakresie zatrudnienia zawodników startujących w Grand Prix. Uważam, że zarówno PZM, jak i Speedway Ekstraliga powinny coś w tym zakresie zrobić.

Wartość żużlowej ekstraligi rośnie z każdym rokiem. Czy pana zdaniem to zasługa klubów czy Zarządu Spółki?

- Myślę, że wszyscy dołożyli swoją cegiełkę. Kluby tworząc mocne podstawy, telewizja świetnie pokazując mecze i Ekstraliga sprawnie zarządzając rozgrywkami. Bardziej interesuje mnie żeby ten wzrost utrzymać i nie dopuścić do wpadek, które mogą go zatrzymać.

Co ma pan konkretnie na myśli?

- Wpadki takie jak np. z Patrykiem Dudkiem czy Darcym Wardem. Od razu zastrzegam, że wierzę Patrykowi, że zakazany specyfik przyjął on nieświadomie. Co nie zmienia faktu negatywnego wpływu sytuacji na wizerunek zawodnika, klubu, rozgrywek czy dyscypliny.

To co należy zrobić?

- Antycypować przyszłość. PZM lub Ekstraliga Żużlowa powinny już dziś wprowadzić procedury, które w większym stopniu zabezpieczą nas przed tego typu zdarzeniami. Mam na myśli nie tylko badanie zawodników, ale też ich sprzętu czy paliwa jakiego używają.

Jak pan sobie to wyobraża?

- Jeżeli chodzi o zawodników, to należy wprowadzić badania nie tylko na obecność w ich organizmie alkoholu, ale i innych specyfików, które w tej dyscyplinie mogą być traktowane jako doping np. trawki. Jeśli chodzi o sprzęt, to powinniśmy wprowadzić obligatoryjne badanie pojemności jednego lub dwóch silników zawodników każdej z drużyn po zawodach. Podobnie powinno być z paliwem czy tłumikami. Zwracam uwagę, że na Grand Prix sprawdzanie silników czy jednakowe paliwo dla wszystkich to standard. Dlaczego nie ma on obowiązywać w najlepszej żużlowej lidze świata?

Andrzej Rusko chciałby wprowadzenia procedur, które ochronią Ekstraligę przed kolejnymi wpadkami
Andrzej Rusko chciałby wprowadzenia procedur, które ochronią Ekstraligę przed kolejnymi wpadkami

Takie działanie wymaga sztabu ludzi i czasu.

- Niekoniecznie. Twierdzę, że przy dobrej organizacji i doborze odpowiednich ludzi, nie spowoduje to żadnych utrudnień oraz nie spowoduje znaczącego wzrostu kosztów. Tak naprawdę wymaga to obecności jednego komisarza w parkingu w trakcie zawodów. Dziś już jest obecny komisarz toru, więc albo należałoby go dodatkowo przeszkolić albo skorzystać z komisarzy technicznych przeszkolonych do nadzoru w przygotowaniu toru. W końcowym efekcie pozostanie ciągle jeden komisarz. A dodatkowe obowiązki to pobranie kilku próbek z baków zawodników po zakończonych biegach i nadzór nad bezinwazyjnym (bez rozbierania silnika - przypisek redakcji) pomiarze silników po zawodach. To naprawdę nie trwa długo i nie ma negatywnych konsekwencji dla zawodnika i jego sprzętu.

Z silnikami może ma pan racje, ale z paliwem jest już więcej zachodu.

- Wbrew pozorom to bardzo proste. Próbka pobierana jest do specjalnej buteleczki trwale zamykanej po pobraniu. Kierownik drużyny otrzymuje numer identyfikacyjny pojemnika, taki sam numer komisarz nalepia w protokole badania przy numerze startowym zawodnika z którego baku pobrano paliwo. Po zawodach próbki wysyłane są do wskazanego przez Ekstraligę lub PZM laboratorium. W dobie kurierów, którzy mogą odebrać od sędziego lub komisarza przesyłkę to żaden problem. Koszty w porównaniu ze stratami jakie ponosimy w przypadku wystąpienia oszustwa żadne. Skończyłyby się legendy krążące po środowisku o sześćsetkach czy innych kombinacjach robionych dla osiągnięcia sukcesu. Moglibyśmy mieć nie tylko najlepszą, ale i najczystszą ligę świata.

Wierzy pan, że te pomysły wejdą w życie? Nie boi się pan oporu środowiska zawodników?

- Uważam, że wiele zależy od prezesa Witkowskiego. Dwa lata temu, mimo oporu działaczy wprowadził komisarzy toru i dziś problem z regulaminowym przygotowaniem toru został zmarginalizowany. Wprowadzenie moich propozycji to działanie profilaktyczne, które powinno zapobiec wystąpieniu negatywnych zdarzeń o których wspominałem na początku naszej rozmowy.

Część z pana pomysłów Ekstraliga powinna wprowadzić już po incydencje z Patrykiem Dudkiem?

- Wiele rozmawiano o problemie. Ekstraliga miała zaproponować rozwiązania, przygotować propozycje. Ale sprawa przycichła i dziś nikt nie wraca do tematu. Boję się, że temat odżyje dopiero przy kolejnej wpadce. Chciałbym, żeby tym razem Polak był mądry przed szkodą.

Rozmawiał: Damian Gapiński

* Andrzej Rusko - twórca WTS Wrocław, który w latach 1993–1995 zdobywał Drużynowe Mistrzostwo Polski. W 1995 roku zorganizował pierwsze Grand Prix na żużlu w Polsce. 29 listopada 2005 roku został wybrany na prezesa spółki Ekstraklasa SA. W strukturach polskiej piłki nożnej funkcjonował do 2012 roku.

Źródło artykułu: