PGE Stal nie miała koncepcji na zespół

PGE Stal miała bardzo mało czasu na zbudowanie drużyny na sezon 2015. Rzeszowianie mieli niewielkie pole manewru i zbierali to, co zostało na rynku, przez co nie są stawiani w gronie faworytów ligi.

Większość ekspertów uważa, że czeka ich trudna walka o ligowy byt. Działacze beniaminka takimi opiniami się jednak w ogóle nie przejmują. - Wszystkie przewidywania to w tej chwili wróżenie z fusów - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrzej Łabudzki. - Nie wiemy przecież którym zawodnikom uda się wstrzelić w nowe tłumiki, a kto będzie mieć z tym problem. Tak samo trudno powiedzieć, kto złapie kontuzje, a kogo urazy ominą. Rzeszów jest skazywany na walkę w dolnych rejonach tabeli. Szczerze mówiąc, wcale mi to nie przeszkadza. Nawet się z tego powodu cieszę, bo łatwiej będzie nam o niespodziankę - wyjaśnia prezes PGE Stali.
[ad=rectangle]
Rzeszowianie mieli bardzo utrudniony proces budowy drużyny. Długo nie było jasne, czy PGE Stal wystartuje ostatecznie w Ekstralidze. Kiedy decyzje zapadły, to wartościowych zawodników na rynku było już bardzo niewielu. - Tak szalonego i szybkiego okresu transferowego w Rzeszowie nie pamiętam. Był on na pewno szczególny. Nie przypominam sobie, żeby jakakolwiek inna drużyna w Ekstralidze budowała w takim szybkim tempie swój skład. Okoliczności były jednak wyjątkowe. Wydaje mi się, że wyszliśmy z tego obronną ręką. Wszystkim, którzy się do tego przyczynili, należą się gratulacje - stwierdził Łabudzki.

PGE Stal zbudowała skład, który nie stoi na straconej pozycji. Utrzymanie w lidze będzie można uznać z pewnością za sukces zespołu, który poprowadzi trener Janusz Ślączka. Nie brakuje jednak opinii, że jego drużyna została zbudowana bez głowy. - Czy ja wiem, czy to są takie wielkie wzmocnienia? Wydaje mi się, że to wszystko było robione trochę bez głowy. Nie mogę zrozumieć, czym się kierowała jedna i druga drużyna, dobierając sobie takich, a nie innych zawodników do składu. Wydaje mi się, że jeden i drugi beniaminek może mieć problem w przyszłym sezonie - wspominał niedawno w rozmowie z naszym serwisem trener Marek Cieślak.

- Pan Cieślak niedawno stwierdził, że przy budowaniu drużyny trzeba mieć koncepcję. W Rzeszowie jej nie było. Zaczęliśmy budować skład w połowie grudnia. Spora grupa zawodników już dawno miała wtedy podpisane kontrakty. W takiej sytuacji trzeba usiąść, rozejrzeć się, kto jeszcze jest dostępny na rynku i szybko działać. Każdy dzień zwłoki mógł spowodować, że jednego czy drugiego żużlowca za chwilę nie będzie. Podejmowaliśmy szybkie decyzje, ale chciałbym podkreślić, że każda z nich była przemyślana. Liczymy, że przed kolejnym sezonem uda nam się wcześniej obrać jakąś koncepcję. Będzie czas, żeby zaplanować wszystko z wyprzedzeniem. W tym roku jej nie było, bo nie wiedzieliśmy, czy pojedziemy w drugiej, pierwszej czy w Ekstralidze - zakończył Andrzej Łabudzki.

Źródło artykułu: