Już w najbliższy weekend Franz Zorn wyjedzie na lodowy owal stadionu "Zorkiy" w Krasnogorsku, gdzie w jednym z pierwszych biegów ubiegłorocznych Indywidualnych Mistrzostw Świata Gladiatorów doznał ciężkiej kontuzji wykluczającej go z pozostałej części sezonu. Walkę o powrót na tor Austriak okupił wieloma miesiącami ciężkiej pracy.
[ad=rectangle]
- Wszystko wskazuje na to, że urazy zostały odpowiednio zaleczone - powiedział popularny "Franky". - Szybkość na torze też wydaje się dobra, co pokazały ostatnio wyścigi w Stromsund - dodał.
Zadowolony ze zwycięstwa w rundzie kwalifikacyjnej Austriak ostrożnie ocenił szanse przed rozpoczynającymi się wkrótce w Rosji mistrzostwami świata: - Trudno powiedzieć co przyniesie Grand Prix. Z wyjątkiem Witalija Chomicewicza pozostałych Rosjan widziałem w tym roku tylko na wideo. Każdy kto interesuje się tym sportem wie, że oni są na topie i mają najlepsze zaplecze. Dodatkowo mają za sobą już kilkanaście imprez, a my praktycznie dopiero zaczynamy.
Po bolesnym karambolu Franz Zorn nie odczuwa żadnego lęku i zamierza ostro walczyć o jak najlepszy wynik. - Nie będzie żadnego oszczędzania się. Gdy widzisz, że wszystko działa jak trzeba, jest motywacja by sprawdzić, na co tak naprawdę cię stać. Do tego potrzebna jest tylko jedna rzecz - ruszyć i odkręcić gaz na full - zakończył.