W opinii wielu fachowców Lokomotiv Daugavpils, ze składem, jaki udało się zakontraktować na kolejny sezon, powinien być jedną z wiodących sił w rozgrywkach Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Nie wiadomo jednak, czy włodarze klubu będą sobie mogli pozwolić na pełne korzystanie z osobowego potencjału drużyny. Niepewność wniosła informacja, iż pod dużym znakiem zapytania stanęły środki finansowe od jednego z głównych sponsorów, jakim na przestrzeni lat były dla klubu łotewskie koleje (LDZ).
[ad=rectangle]
Z dostępnych danych wynika, że udział tego sponsora na przestrzeni ostatnich sezonów był spory i stanowił jedną trzecią całego klubowego budżetu. Sankcje gospodarcze wprowadzone przeciw Rosji w związku z konfliktem we wschodniej Ukrainie, a tym samym spadek obrotów towarowych ze Wschodem sprawił, że do tej pory dyrekcja "żeleznodorożników" zastanawia się, czy wesprzeć żużlowy klub.
Zapytany o sprawy budżetowe były prezes klubu, a obecnie szef komisji torowej łotewskiej federacji Władimir Rybnikow powiedział: - Budżet Lokomotivu to w 20-25 procentach dochód z biletów, a jakieś pięćdziesiąt na pięćdziesiąt reszty wpływało z budżetu miasta i od dyrekcji kolei. Obecny problem jest nam znany i są określone obawy. Dla nas to nie jest jednak nowa sytuacja. Od kilku lat zawsze wchodzimy w sezon z niepełnym budżetem i dopiero w jego trakcie go uzupełniamy. Dotąd się nam udawało i mam nadzieję, ze teraz też tak będzie.
Uspokajający ton i optymizm Rybnikowa nie rozwiązuje problemu. Jeśli działaczom nie uda się pozyskać pieniędzy od kolei lub znaleźć innych darczyńców, uszczerbek w budżecie może być znaczący. Wtedy systematyczne starty Fredrika Lindgrena czy Antonio Lindbaecka w meczach ligowych staną pod znakiem zapytania. Gdy stanie się inaczej - pojawią się długi.
http://www.sportowefakty.pl/zuzel/418626/lokomotiv-daugavpils-moze-walczyc-w-barazach-o-ekstralige