Jarosław Dymek: Nie będę pchać się na siłę do Włókniarza
Jarosław Dymek przyznaje, że znalezienie pracy w sezonie 2015 jest możliwe. - Są pewne rozmowy, nie tylko z klubami, ale i z zawodnikami, którzy też przy okazji chcieli wybadać teren - zdradza.
Dotychczasowy menedżer Włókniarza przyznaje, że odpoczywa obecnie od stresu, jaki wiąże się z prowadzeniem drużyny żużlowej. Zgadza się w tym aspekcie z Markiem Cieślakiem, który uważa, iż szkoleniowcy zmagają się niekiedy z większym obciążeniem niż sami zawodnicy. - W pełni się z jego słowami zgadzam. Żużlowiec na torze odpowiada tak naprawdę tylko i wyłącznie za siebie. Trener ma natomiast pod sobą siedmiu zawodników, a oprócz tego musi przypilnować wiele spraw i rozmawiać z mechanikami. Konieczny jest też kontakt z sędzią. Rzeczy jakie dzieją się wokół toru jest bardzo dużo i nie ma sensu ukrywać, że to stresujące zajęcie. Gdy prowadziłem drużynę, mocno to przeżywałem i się bardzo angażowałem. Dotyczy to także sytuacji w trakcie tygodnia, nie tylko samego meczu żużlowego - dodał.
Jarosław Dymek zaznacza jednak, że odpoczynek od sportu żużlowego nie będzie trwał w jego przypadku zbyt długo. Nie wyklucza nawet tego, że wróci do swego zawodu już w nadchodzącym sezonie. - Nie ukrywam, że z jednej strony jest troszkę więcej spokoju, ale z drugiej czegoś brakuje. Przyznaję, że są pewne rozmowy, nie tylko z klubami, ale i z zawodnikami, którzy też przy okazji chcieli wybadać teren. Na nic specjalnie się jednak nie nastawiam. Po co się podpalać i potem rozczarować. Lepiej mieć niespodziankę, jeśli coś się uda. Co ma być, to będzie - zakończył Dymek.
Roman Tajchert po rozmowie z Michałem Świącikiem. Zostanie trenerem Włókniarza?
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>