Jakub Czosnyka: Jak przebiegają twoje przygotowania do sezonu?
Martin Vaculik: Przygotowania odbywają się jak co roku; biegam, ćwiczę, dobrze się odżywiam. Mam nadzieję, że już na początku marca pogoda pozwoli na pierwsze treningi, bo wtedy mam zaplanowane pierwsze jazdy na torze w Gorican.
[ad=rectangle]
Zbliżający się sezon niesie ze sobą znaki zapytania związane z wprowadzeniem nowych tłumików. Rozmawiałeś już na ten temat ze swoim tunerem?
- Oczywiście, że rozmawiamy, ale na razie to tylko dywagacje i przypuszczenia. Pierwsze próbne jazdy na torze coś więcej nam powiedzą. Jestem otwarty na różne rozwiązania, lecz na konkrety trzeba jeszcze poczekać.
Rok temu świetnie rozwinęła się twoja współpraca z Finnem Rune Jensenem, który przygotowywał dla ciebie bardzo szybkie silniki. Czy nie obawiasz się, że wprowadzenie nowych tłumików wywoła pewną rewolucję i część tunerów może mieć z nimi problem?
- To prawda, z Finnem świetnie mi się pracuje. Tylko bliska współpraca może przynieść korzyści i doprowadzić mnie do najlepszych rozwiązań sprzętowych. Nie wydaje mi się jednak, żeby nowe tłumiki były dla tunerów jakimś większym problemem. Myślę, że duża część zawodników cieszy się, że zdecydowano się je wprowadzić. Nowe urządzenia dadzą większe pole manewru, ale rzeczywiście nie można wykluczyć też, że zmienią one sytuację na rynku zarówno tunerów, jak i zawodników.
Ostatnio poinformowałeś, że planujesz wystartować w eliminacjach do Grand Prix, bo chciałbyś wrócić do cyklu. Skąd właśnie taka decyzja? Jeszcze jakiś czas temu mówiłeś, że starty w mistrzostwach to melodia przyszłości.
- Prawdę mówiąc, na co dzień rywalizuję przecież z najlepszymi zawodnikami w lidze polskiej czy szwedzkiej. Ale fakt, Grand Prix różni się pod względem stawki, presji i logistyki. Od moich ostatnich startów w cyklu minęło trochę czasu. Ustabilizowałem swoją formę i podejście do żużla. Myślę, że już czas, żeby spróbować tej rywalizacji ponownie. Gdybym nie czuł się na tyle pewnie, nie zawracałbym sobie tym głowy. Chcę wrócić i pokazać się z dobrej strony.
Wystartujesz też w Indywidualnych Mistrzostwach Europy, w których masz już zapewniony udział. O co zamierzasz powalczyć w tym cyklu?
- Mój główny cel, to jak zawsze - cieszyć się jazdą i dawać radość kibicom. SEC to krótki cykl i każde niepowodzenie może wykluczyć z walki o medale. Dlatego też potrzebna jest koncentracja, nie można tracić zbyt wielu punktów.
Od pewnego czasu spekuluje się, że FIM ograniczy możliwość startów zawodników w ligach. Jak oceniasz ten pomysł?
- Osobiście startuję w lidze szwedzkiej i polskiej, czasami dochodzi do tego jakieś spotkanie w Czechach czy Rosji. Myślę, że po prostu każdy powinien sam decydować o liczbie swoich startów.
Sezon ligowy w Polsce zbliża się wielkimi krokami. Na co będzie w nim stać Unię Tarnów? Czy podzielasz zdanie kibiców i ekspertów, którzy twierdzą, że zespół mocno stracił na wartości po odejściu zawodników, którzy w sezonie 2014 przyczynili się do wywalczenia brązowego medalu?
- Przed poprzednim sezonem większość dawała nam szanse na zajęcie 5-6 miejsca. Okazało się, że gdyby nie kontuzje, które dotknęły nas w jednym czasie, to nikt nie byłby w stanie nam zagrozić. Byłbym więc ostrożny, jeżeli chodzi o skreślanie kogoś przed sezonem. Mamy dobry zespół, znamy siebie i tor. Uważam, że mało kto będzie mógł nam zagrozić na torze w Tarnowie.
Do Tarnowa wrócił twój stary, dobry znajomy - Leon Madsen. Wszyscy mają w pamięci sezon 2012, kiedy to razem startowaliście w parze i byliście najlepszym duetem w całej lidze. Chciałbyś kolejny raz jeździć z nim w parze?
- Jasne, że tak, ale wszystko zależy od trenera. Cieszę się, że znowu powalczymy w jednym klubie.
Jak oceniasz pozostałe wzmocnienia drużyny?
- Nie lubię tak z góry oceniać. Mój przedostatni sezon był nieudany, a w 2014 roku byłem w pierwszej trójce najskuteczniejszych zawodników Ekstraligi. To jest żużel. W tym roku jeszcze dochodzą nowe tłumiki, więc ciężko przewidzieć, jak dany zawodnik będzie się spisywał. Sezon wszystko zweryfikuje, ale jestem dobrej myśli.
Z Tarnowa odszedł Marek Cieślak, którego zastąpił Paweł Baran. Twoja współpraca z dotychczasowym trenerem układa się bardzo dobrze. Czy nie miałeś w związku z tym myśli, aby śladem Cieślaka odejść z drużyny?
- Owszem, z Markiem współpraca układała się bardzo dobrze. Ale nie zapominajmy, że Paweł Baran też z nami wtedy był. Trener ma powiedzieć, z kim jadę i w którym biegu, a reszta zależy już ode mnie. To nie jest moje zadanie, żeby wchodzić w politykę klubu. Może jeszcze kiedyś będę miał okazję współpracować z Markiem.
Na inaugurację sezonu Unia Tarnów zmierzy się na wyjeździe z GKM Grudziądz. Czy twoim zdaniem to jest dobry rywal, aby udanie rozpocząć rozgrywki?
- Zobaczymy. W tamtym sezonie jechaliśmy na pierwszy mecz do ówczesnego mistrza Polski z Zielonej Góry i wygraliśmy. Sezon jest długi. Ja ze swojej strony zrobię wszystko, żeby mocno przyczynić się do zwycięstwa drużyny tarnowskiej w Grudziądzu, ale także w każdym kolejnym spotkaniu.