Marcel Szymko po tym, jak Wybrzeżu Gdańsk odmówiono możliwości startu w PLŻ 2 ma ogromne problemy. - Jestem zaskoczony tą decyzją Polskiego Związku Motorowego. Z tego co wiem, klub wypełnił wszystkie sugerowane przez przedstawicieli związku warunki, dlatego taki obrót spraw wydaje się dziwny - powiedział wychowanek klubu znad morza. - Ja zgodziłem się od razu na propozycję spłaty 30 procent, bo wiedziałem, że w inny sposób nie odzyskam pieniędzy. Później podniesiono mi ją do 40 procent, co w mojej sytuacji było sporym ratunkiem - podkreślił żużlowiec.
[ad=rectangle]
Gdański zawodnik w sytuacji, gdy klub nie przystąpi do rozgrywek, najprawdopodobniej nie zobaczy ani złotówki. GKS Wybrzeże SA przestało funkcjonować, natomiast Stowarzyszenie GKŻ Wybrzeże w przypadku, gdy nie otrzymało licencji, jako odmienny podmiot pod względem prawnym, nie odpowiada za długi zaciągnięte przez poprzedni zarząd Spółki. - Zaproponowano spłatę wobec mojej osoby pieniędzy przez firmę pana Zdunka. Jakaś obawa oczywiście była, bo Polski Związek Motorowy nie broni nas w żadnej kwestii, ale się na to zgodziłem. Niestety i teraz nikt nie spojrzał na tych zawodników, którzy są w najtrudniejszej sytuacji. Nie chcę ukrywać o jakich mowa kwotach. Zawsze byłem ostatni do wypłaty. W 2014 roku jako żużlowiec zawodowy dostałem z klubu 22,5 tysiąca złotych brutto, a kontrakt gwarantował mi wielokrotność tej kwoty. Przez cały sezon 2014 z własnej kieszeni wydałem blisko 100 tysięcy złotych. Dla niektórych żużlowców może to być śmieszna kwota, ale ja wydałem nie tylko wszystkie pieniądze jakie miałem, ale dodatkowo się zadłużyłem, aby zainwestować w sprzęt i móc rywalizować w ENEA Ekstralidze. Jestem od ośmiu miesięcy bez środków do życia. Propozycja z klubu mnie ratowała, gdyż dostałbym 65 tysięcy złotych. Praktycznie codziennie jestem w klubie i doskonale wiem, że Spółka nie ma żadnego majątku i odzyskanie jakichkolwiek środków po tej decyzji stało się niemożliwe. Dodatkowo miałem już teraz podpisane umowy z indywidualnymi sponsorami na 2015 rok, którzy chcieli mi pomóc. Gdy nie będę jeździł w Wybrzeżu, to kto mi za to zwróci pieniądze - zapytał retorycznie Marcel Szymko.
Na propozycję Wybrzeża Gdańsk nie zgodzili się wszyscy zawodnicy i to był bezpośredni powód odmowy startu tego klubu w PLŻ 2. - Dziwi mnie to, że w żaden sposób nikt z Polskiego Związku Motorowego się ze mną nie kontaktował. Jedyne ustalenia negocjacji klubu ze związkiem były przekazywane mi poprzez pracowników Stowarzyszenia. Może zawodnikom, którzy z kontraktów życia mogli wyciągnąć po 70-80 procent nie zależy na tych "groszach" w postaci 700 tysięcy złotych, które zostały im zaoferowane. Nie wykluczam, że gdybym podobnie jak inni zawodnicy otrzymał z klubu po 400 lub 500 tysięcy złotych i dziś proponowano by mi 100 tysięcy z pozostałych 200, czy 300 tysięcy to też byłoby mnie stać, by stawiać opór "dla zasady". Niestety, ja jestem w innej sytuacji, gdyż za 2014 rok GKS Wybrzeże SA wypłaciło mi kilka procent z tego, co zarobiłem. Reszty nie widziałem na oczy. Od 2013 roku zawsze jak pojawiały się pieniądze w klubie, to przychodzili po nie kolejni zawodnicy, a ja byłem wiecznie ostatni do jakiejkolwiek wypłaty - przyznał Szymko.
Wychowanek Wybrzeża Gdańsk stracił więc pieniądze za 2014 rok, które sam zainwestował w sprzęt. Do tego umowy sponsorskie, które podpisał z firmami z Gdańska i okolic nie zostaną zrealizowane, gdyż miały one obejmować zawodnika startującego w klubie będącym w obszarze działania tych przedsiębiorstw. Wobec tego, że inne kluby mają już zamknięte składy, trudno mu będzie znaleźć jakiegokolwiek pracodawcę na 2015 rok. - To porażka całego polskiego żużla i wstyd na cały świat. To, co zdarzyło się w piątek, woła o pomstę do nieba. Nie rozumiem jak można taką decyzję podjąć pod koniec lutego. Przecież wszyscy widzieli, że Gdańsk i Częstochowa kontraktują zawodników, kompletują sprzęt dla juniorów, zawierają umowy na wynajem obiektów. Jeśli zamysł był taki, że oba kluby mają być zawieszone, to czemu nie podjęto decyzji w grudniu? Prowadzono rozmowy, stawiano spełniane przez oba Stowarzyszenia warunki, a ostatecznie podjęto decyzję całkowicie zmieniającą sytuację. Polska z roku na rok przestaje być potęgą tej dyscypliny. Mieliśmy przecież trzy bardzo mocne ligi. PLŻ 2 była mocniejsza od większości lig zagranicznych, z wyłączeniem Elitserien i Elite League. Teraz mogą w niej wystartować cztery drużyny, a skład Nice PLŻ nie jest kompletny. Zaczyna to odchodzić od profesjonalizmu. Ja nie jestem na ten moment w stanie powiedzieć gdzie ewentualnie będę startował. Mój zamysł na sezon 2015 był taki, że będę dalej jeździł w Gdańsku i cały czas mam promyk nadziei, że może się to ziścić i że nie jest to ostateczna decyzja - zakończył.