Orzeł Łódź poinformował, że zerwał kontrakt z Edwardem Mazurem. Powodem miały być oczekiwania tarnowian, którzy domagali się wypłaty ekwiwalentu za wyszkolenie żużlowca. W grę wchodziła kwota 100 tysięcy złotych. Prezes Łukasz Sady o pieniądzach mówić nie chce, ale potwierdza, że jego klub rzeczywiście wystawił łodzianom fakturę. Jak jednak przyznaje, kompletnie nie rozumie ich zdziwienia. - Przecież możemy domagać się ekwiwalentu zgodnie z przepisami - wyjaśnił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl szef tarnowskich Jaskółek. - Tak samo było w przypadku Maćka Janowskiego. Kiedy do nas trafiał, to pieniędzy z tego tytułu chciał Wrocław. Kolejnym przykładem jest sytuacja, gdy do naszego klubu na życzenie Marka Cieślaka przychodził Mateusz Borowicz. Częstochowianie również mieli wtedy swoje oczekiwania. Porozmawialiśmy i udało dojść się do porozumienia. Obniżyliśmy kwotę i żużlowiec do nas trafił. Kwotę rozłożyliśmy wtedy na raty, bo takie rozwiązanie było dla nas korzystne i wymagany ekwiwalent wypłaciliśmy Częstochowie. Nie protestowaliśmy. Zdajemy sobie sprawę, że wyszkolenie i utrzymywanie zawodnika sporo kosztuje. Ponadto, jeśli przepisy pozwalają na uzyskanie stosownych kwot w takich przypadkach, nieskorzystanie z nich byłoby zwyczajnie niegospodarnością [color=#222222]- przypomniał Sady.
[ad=rectangle] [/color]
Tarnowianie uważają, że sprawę Mazura Orzeł chciał załatwić "po cichu". Jak twierdzi Łukasz Sady, łodzianie nie podjęli żadnych negocjacji z Unią. - Z Edwardem Mazurem sytuacja jest dziwna. Orzeł - według mojej wiedzy - podpisał ten kontrakt "cichaczem". Dokumenty trafiły do PZM w ostatniej chwili. Mieliśmy pewnie o tym nie wiedzieć, żeby przypadkiem nie wołać o należne pieniadze, ale cały czas monitorowaliśmy sytuację. Kontrakt trafił do żużlowej centrali i wystosowaliśmy do Łodzi pismo z informacją, że domagamy się ekwiwalentu. Wystawiliśmy także fakturę - wyjaśnił Sady.
Prezes Jaskółek nie wie, jaka będzie teraz przyszłość Edwarda Mazura. Tarnowianie nie wiążą z nim planów. Sady podkreśla również, że w sprawie transferu żużlowca do Orła można było osiągnąć porozumienie. - Edek z nami o tym nie rozmawiał. Ze strony łódzkiego klubu też nikt się z nami nie kontaktował. Telefon w tej sprawie ani razu nie zadzwonił. Gdyby rozmowy były, to pewnie pojawiłaby się i szansa na porozumienie. Byliśmy gotowi zmniejszyć oczekiwania finansowe. Proszę mi wierzyć, że byłby wilk syty i owca cała. Ostatnio w sprawie naszych zawodników negocjowaliśmy z klubami z Krosna i Lublina. Prezesi tamtych klubów jednak do nas zadzwonili. Zainteresowani zawodnicy przychodzili do mnie rozmawiać w tym temacie. Rozmowy ruszyły, ponegocjowaliśmy i osiągnęliśmy porozumienie. Dawid Matura kontynuował będzie karierę w Krośnie, natomiast Michał Nowiński w Lublinie. Trzeba jednak rozmawiać i należy rozmawiać. Kiedy kilka sezonów wstecz do Łodzi odchodził Jakub Jamróg. Kuba również przychodził i rozmawiał. My nikogo nie chcieliśmy nigdy blokować. - podkreślił Sady.
- Kiedy Orzeł dostał od nas pismo, to spodziewałem się kontaktu z ich strony. Wręcz byłem przekonany, że będziemy negocjować i zapewniam, że gotów byłem na duże ustępstwa. Kwota przez nas żądana to kwota "startowa". Gdyby Orzeł faktycznie był zainteresowany mógł negocjować. Podobnie negocjuje się z zawodnikami podpisującymi kontrakty. Oni zaczynają od kosmicznych kwot, potem stopniowo "schodzi się na ziemię". Orzeł jednak od razu poinformował, że zrywają kontrakt z Edkiem. Dziwna sprawa. Mazur rzekomo miał poinformować klub z Łodzi, że jest wolnym zawodnikiem. Nie wiem, jaka będzie teraz jego przyszłość. Na pewno nie znajdzie miejsca w Tarnowie. W maju powinien mieć możliwość podpisania kontraktu bez kwoty ekwiwalentu. Zawsze życzyłem temu chłopakowi dobrze. Mam jednak wrażenie, że już dawno rozmienił swój talent na drobne. Często próbowaliśmy mu pomagać w kwestiach nie tylko związanych ze sportem, bo poza tymi miał wiele problemów osobistych, o których rozmawialiśmy z nim i jego opiekunem Tadeuszem Mazurem. Udawało nam się pewne sprawy rozwiązywać, ale za każdym razem Edekwywinął coś nowego i nie wykorzystywał swych szans. W tym miejscu muszę nie zgodzić się ze słowami prezesa Skrzydlewskiego, jakoby Unia Tarnów zmarnowała talent Mazura. Może niech pan prezes nie wypowiada się na tematy, o których nie ma wystarczającej wiedzy. Więcej na ten temat Edwarda Mazura mógłby powiedzieć Paweł Baran, który zna zawodnika doskonale - dodał na zakończenie Sady.