Trybunał PZM skasował Walaska! Co zrobią pozostali zawodnicy?

Trybunał Polskiego Związku Motorowego w myśl przepisów, które ustanowił, jest panem i władcą w stosunku do podmiotów wnoszących do niego odwołania.

Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego podjęło decyzję o wygaśnięciu licencji warunkowych dla Włókniarza Częstochowa i Wybrzeża Gdańsk. Oba podmioty będą miały jeszcze możliwość przystąpienia do rozgrywek, ale ich sytuacja jest bardzo skomplikowana, co wyjaśnimy w kolejnym tekście. Na mocy decyzji Prezydium PZM poszkodowanymi są nie tylko kluby, które nie wystartują w rozgrywkach PLŻ2, ale także zawodnicy, w stosunku do których spółki zalegają prawie 7 milionów złotych.
[ad=rectangle]
Zgodnie z przepisami narzuconymi przez PZM zawodnicy mogą teraz wnieść sprawę do Trybunału. Zanim to jednak zrobią na mocy paragrafu 15, ustęp 1 Regulaminu Trybunału PZM, który brzmi:

W wypadku sprawy z zapisu na sąd polubowny, wysokość kaucji wynosi 7 procent wartości przedmiotu sporu, jednak nie mniej niż 5000 zł,

muszą ponieść kolejne koszty. Czyli nie dość, że ponieśli już ogromne straty, to teraz muszą jeszcze dodatkowo zapłacić pieniądze, aby udowodnić, że klub faktycznie jest im winien kasę. Na taki ruch zdecydowali się już wcześniej Grzegorz Walasek i Emil Sajfutdinow. Obaj zawodnicy uzyskali satysfakcjonujący wyrok Trybunału. Wpłaconej kaucji jednak nie odzyskali! Trybunał powiększył zadłużenie klubów względem zawodników właśnie o kwotę, którą wpłacili na poczet kaucji. Zwrotu owej kaucji mogą jednak nie otrzymać, podobnie jak zaległych należności wynikających z kontraktu. - Z panem Śleszyńskim ostatni raz widziałem się podczas posiedzenia Trybunału. O jego stanowisku w zakresie zadłużenia względem byłych zawodników Włókniarza dowiaduję się jedynie z mediów. Generalnie nie wierzę w żadne jego zapewnienia o zabezpieczeniu pieniędzy na spłatę zobowiązań - powiedział Grzegorz Walasek.

Zgodnie z przepisami PZM zadłużenie względem Walaska powinno było przejąć na siebie stowarzyszenie, które starało się o licencję na starty w Polskiej 2. Lidze Żużlowej. Choć sam zawodnik uważa, że nie jest to dobre rozwiązanie, to liczy na porozumienie. - Uważam, że stowarzyszenie nie jest odpowiedzialne za długi. Ale jest przepis, który nakłada obowiązek dojścia do porozumienia w zakresie spłaty zadłużenia względem zawodników. Minęła zima. Czytałem dużo o propozycjach ze strony Gdańska. Pan Zdunek podjął rozmowy z zawodnikami. We Włókniarzu nic się nie działo. Wydaje mi się, że pan Śleszyński gdyby chciał, to ten problem dawno by rozwiązał. Tak jak w Gnieźnie, gdzie zrobiono to bardzo szybko. Było dużo czasu żeby to załatwić. Ze stowarzyszeniem natomiast prowadzimy rozmowy i nie jest wykluczone, że dojdziemy do porozumienia - wyjaśnił Grzegorz Walasek.

Walaskowi pozostaje czekać. Pozostali zawodnicy mogą skierować sprawę do Trybunału, ale podobnie jak Walasek mogą narazić się tylko na dodatkowe koszty. W przypadku byłego zawodnika Włókniarza kwota kaucji wyniosła aż 30 tysięcy złotych. Trybunał przejął kaucję na rzecz Związku (PZM), choć miał możliwość, by w całości zwrócić ją wnoszącemu. Mówi o tym paragraf 30 Regulaminu Trybunału PZM:

Decyzją składu orzekającego wniesiona kaucja może być zwrócona wnoszącemu w całości lub części bądź przejęta na rzecz Związku, w zależności od zakresu uwzględnienia odwołania lub wniosku. W wyjątkowych wypadkach, kaucja może być zwrócona pomimo nieuwzględnienia odwołania lub wniosku w całości, jeżeli przemawiają za tym cele Polskiego Związku Motorowego określone w § 8 Statutu lub gdy strony zawarły ugodę.

Dlaczego tego nie zrobił? Pozostanie to słodką tajemnicą Trybunału. Powstaje tylko pytanie: czy można znaleźć bardziej wyjątkowe sytuacje niż te, w których znaleźli się poszkodowani zawodnicy?

Źródło artykułu: