Dług lubelskiego klubu dotyczy zawodników, którzy startowali w barwach KMŻ w ubiegłym sezonie. Chodzi tu między innymi o Roberta Miśkowiaka, Dawida Lamparta i Andrieja Kudriaszowa. Prezes Andrzej Zając przyznaje, że Koziołki nie rozpoczęły jeszcze spłaty zaległych wynagrodzeń. Nastąpi to jednak niebawem.
[ad=rectangle]
- Już dużo wcześniej założyliśmy, że nasze spłaty zostaną rozłożone w czasie. Jesteśmy po rozmowach z zawodnikami i uzgodniliśmy, że pierwsze pieniądze otrzymają za kilka tygodni. Zakładamy, że nastąpi to w połowie przyszłego miesiąca - powiedział Andrzej Zając w rozmowie z naszym portalem.
Lublinianie zapewniają, że dług, z jakim zakończyli poprzedni sezon, nie jest na tyle duży, by nie mogli się z nim uporać. Co istotne, wierzyciele chcą cierpliwie czekać na swoje pieniądze. - Nasz plan zakłada, że dług zostanie ostatecznie spłacony w lipcu lub sierpniu tego roku. Rozmawiałem z zawodnikami i zapewniam, że rozumieją oni naszą sytuację. Najwięcej wydatków jest właśnie na początku nowego sezonu i nie bylibyśmy w stanie uzbierać całej kwoty już teraz - dodał prezes KMŻ Motoru Lublin.
Jak przyznaje Andrzej Zając, spłata długu to kluczowy wymóg, jaki postawiła przed klubem Komisja Licencyjna. - Otrzymaliśmy licencję warunkową, gdyż zakładamy, że podołamy temu zadaniu i w ciągu kilku najbliższych miesięcy wyjdziemy na "zero". Nie chcemy generować przy tym kolejnego długu - zaznaczył Zając. Celem Koziołków jest zakończenie nadchodzącego sezonu bez żadnych zaległości finansowych.
KMŻ Motor chce uporać się z długiem. "Od marca zaczniemy spłacać zawodników"
KMŻ Motor Lublin zakończył ostatni sezon z długiem sięgającym 350 tysięcy złotych. Koziołki otrzymały licencję warunkową, gdyż zadeklarowały, iż jeszcze w tym roku spłacą wszystkie zaległości.