Rok przejściowy dla polskiego żużla
Niedawno wszyscy cieszyliśmy się z sukcesu, który odniosła Ekstraliga. Najwyższa klasa rozgrywkowa pozyskała znaczącego sponsora. Bardzo dobre są także warunki umowy z telewizją. To wielkie wydarzenia, ale można odnieść wrażenie, że im niżej, tym gorzej w polskim żużlu.
[ad=rectangle]
To może być rok oczyszczenia dla dyscypliny. Sytuacja kilku klubów z niższych klas rozgrywkowych jest bardzo trudna. Znowu wraca dyskusja, czy należy w Polsce zostawić trzy ligi, z czego dwie w okrojonym składzie. Na ten moment nie wiemy, czy w Nice PLŻ będzie sześć czy siedem ekip. Jeszcze więcej problemów jest w PLŻ2, a mamy przecież już marzec. Powinniśmy rozmawiać o tym, kiedy zawodnicy wyjadą na tor, a okazuje się, że jest nadal wiele niewiadomych. Mniejsza liczba zespołów to strata dla rozgrywek, ale przede wszystkim dla kibiców. To wcześniejszy koniec sportowych emocji.
Nadal uważam jednak, że połączenie Nice PLŻ i PLŻ 2. nie jest dobrym pomysłem. Przede wszystkim jednak byłoby to bardzo trudne do zrealizowania, bo różnica poziomów jest ciągle zbyt widoczna. Niektóre mecze byłyby mało atrakcyjne dla fanów. Zarządy poszczególnych ekip budowały składy adekwatnie do klasy rozgrywkowej. Trudno teraz przewrócić to wszystko do góry nogami. Nie jestem zwolennikiem robienia czegokolwiek na siłę.
Mamy rok, który będzie trzeba przetrwać. Trudno powiedzieć, co wydarzy się przed kolejnymi rozgrywkami. Mam wrażenie, że nikt nie jest w stanie tego przewidzieć, bo nie jestem do końca pewny sytuacji wszystkich klubów, które startują nawet w Ekstralidze. Ciężko powiedzieć, jak to wszystko się potoczy.
Trzy miasta (Opole, Częstochowa, Gdańsk) staną przed największym wyzwaniem. Jeśli nic się nie zmieni, to nie będzie tam ligi. Taki rok jest przetrwać bardzo trudno. Owszem, w każdym z przypadków mówimy o olbrzymiej tradycji i to może być pomocne. Nie można jednak pewnych kwestii zaniedbać i teraz jest to szczególnie istotne. Turnieje indywidualne organizowane w tych miastach i rozgrywki młodzieżowe mogą być pomocne, ale trzeba zdecydowanie poważniejszych działań. Ciągle zresztą wierzę, że dla niektórych klubów proces licencyjny zostanie ponownie otwarty. Mam nadzieję, że zawodnicy pójdą po rozum do głowy i wezmą to, co już teraz oferują im kluby.
Ta przerwa nie może być dłuższa niż rok, bo wtedy powrót stanie się zdecydowanie trudniejszy. Rok to maksimum, co można przeżyć bez ligi. To jest fundament w działalności każdego klubu.
Marian Maślanka
"Lwim pazurem:", to tytuł nieadekwatny do obecnej sytuacji. Lew niedługo przestanie dychać, a pazury, to Czytaj całość
Czytając wypowiedz tego Pana nasuwa się adekwatne stwierdzenie "Pan już swoje wziął i nikt Panu n Czytaj całość