W środę działacze Stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże przesłali do żużlowej centrali porozumienie z Arturem Mroczką. To już kolejny zawodnik, który zaakceptował propozycję gdańskiego klubu. W martwym punkcie tkwią natomiast rozmowy z Leonem Madsenem. Żużlowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl powiedział, że czuje iż nie traktuje się go do końca poważnie. - Tadeusz Zdunek wciąż nie chce ze mną negocjować. Uważam, że należy ze mną negocjować i wypracować odpowiednie porozumienie - stwierdził Duńczyk.
[ad=rectangle]
Madsen stwierdził też, że chciałby otrzymać mniej niż 30 procent zaległości klubu znad morza. Tadeusz Zdunek odbił jednak piłeczkę, gdyż w jego ocenie, GKS Wybrzeże SA miało inny dług wobec Duńczyka, niż sądzi sam zawodnik. - On twierdzi, że GKS Wybrzeże SA jest mu winne 220 tysięcy złotych. Sytuacja jest jednak inna. Oczywiście, że chcemy się z nim dogadać, ale zadłużenie wobec niego wynosi dokładnie 98 tysięcy złotych. Wysłaliśmy mu w środę dokładne informacje w sprawie zaległości wobec niego, wraz ze wskazaniem not księgowych wystawionych we wrześniu przez Spółkę zgodnie z Regulaminem Polskiego Związku Motorowego - powiedział Tadeusz Zdunek.
Podstawową kwestią sporną jest kara nałożona przez GKS Wybrzeże SA w wysokości 100 tysięcy złotych. Sam zawodnik uważa, że została ona nałożona bez jakichkolwiek podstaw. - To prawda, że GKS Wybrzeże SA ukarało go sumą 100 tysięcy złotych, a także wysłało pismo do Polskiego Związku Motorowego w tej sprawie. Dodatkowo według dokumentów Spółki, zawodnik został obciążony notami księgowymi, zgodnie z regulaminem PZMot. Jego problem jest tutaj taki, że nie odwołał od tej kary do Trybunału Polskiego Związku Motorowego, do czego miał prawo. Myślę, że zrobił to w celu uniknięcia kaucji wymaganej regulaminem. Kara została nałożona we wrześniu za to, że nie stawił się na meczu w Częstochowie. Zwolnienie lekarskie przedstawił dopiero kilka dni po tym spotkaniu, co jest niezgodne z regulaminem. Co więcej, w ocenie zarządu GKS Wybrzeże SA, nie było ono wiarygodne i nie spełniało jakichkolwiek standardów. Później mieliśmy spotkanie z pełnomocnikiem zawodnika i jasno przedstawiliśmy sprawę, że jeśli chce, możemy sytuację rozwiązać polubownie, bądź przez Trybunał Polskiego Związku Motorowego. Jeśli tego nie zrobił, a Spółka jest w stanie upadłości, to nie ma już o czym rozmawiać. To tak, jakby ktoś dostał mandat, nie odwołałby się od niego i po pół roku nie uiszczając opłaty, nagle by stwierdził, że mandat został nałożony niesłusznie. To nonsens, tak nie działa prawo - wyjaśnił prezes Stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże.
Co ciekawe, gdańszczanie utrzymują, że po przyjęciu ich propozycji, Duńczyk otrzyma procentowo najwięcej pieniędzy ze wszystkich dłużników GKS Wybrzeże SA. - Jako Stowarzyszenie GKŻ Wybrzeże, zaproponowaliśmy mu spłatę w trzech ratach 60 tysięcy złotych z 98 tysięcy złotych, które zalega mu Spółka. Zawodnik odrzucił tę propozycję. Wszystkie proponowane przez nas pieniądze, Madsen otrzymałby jeszcze w 2015 roku. Chcemy już zakończyć wszystkie tematy związane z przeszłością i skupić się na sprawach bieżących, które z wiadomych względów zaniedbaliśmy. Liczę na to, że pozytywnie zakończymy całą sprawę - stwierdził główny sponsor klubu znad morza.
Jak udało się dowiedzieć naszemu portalowi Duńczyk w Gdańsku miał nie tylko kontrakt w maksymalnych granicach dopuszczalnych przez regulamin finansowy, ale także indywidualną umowę sponsorską z firmą Tadeusza Zdunka. - Potwierdzam, że Leon Madsen miał podpisaną z moją firmą umowę sponsorską, dzięki której zarobił dodatkowe 100 tysięcy złotych. Kwota ta została mu przekazana terminowo w jednej racie przed rozpoczęciem sezonu - zakończył Zdunek.