Bartosz Zmarzlik po treningu na Jancarzu: Nareszcie znów robię to, co kocham

Stali Gorzów udało się wyjechać na własny owal, mimo pogody, która nie rozpieszcza gorzowian. Z pierwszych kółek na stadionie przy Śląskiej zadowolony jest młodzieżowiec Stali - Bartosz Zmarzlik.

Kinga Taisner
Kinga Taisner
Pochmurna i bezwietrzna pogoda nie rozpieszcza żużlowców aktualnych mistrzów Polski, którzy wyjechali na tor nie - jak planowali - w środę, ale dopiero dzień później. Mimo wszystko z pierwszych jazd zadowolony jest główny junior Stali Gorzów - Bartosz Zmarzlik.
- Nareszcie mogę znowu robić to, co kocham, zaczyna się zabawa z tym wszystkim, mnóstwo pracy, czasu i wszystkiego, żeby to teraz wszystko od nowa poukładać tak, jak było, ale na to żeby się przygotować był okres zimowy, a teraz po prostu wszystko dopracowuję - mówił podczas treningu. Młodzieżowiec żółto-niebieskich był w wyśmienitym humorze i nie ukrywał radości z powrotu na tor. Pieszczotliwie wyrażał się o swoim, jeszcze lśniącym i czyściutkim sprzęcie, od którego trudno było go odciągnąć: - To takie moje dziewczyny (śmiech), więc muszą być wypieszczone, piękne, ładne, tak lubię po prostu, dlatego musi być wszystko dopieszczone, lśniące - żartował.

Czwartkowy trening na Stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie Wlkp. nie był pierwszym kontaktem Zmarzlika z torem żużlowym w tym roku. Razem z innymi zawodnikami Stali, pod kierownictwem trenera Piotra Palucha, wyjechał do niemieckiego Wittstock, gdzie trenował przez dwa dni. Jak to wpłynęło na gorzowianina? - No tak, było już trochę kółek. W ogóle to miałem takie wrażenie, jakbym wcale w tym roku przerwy nie miał, bo zaczęliśmy zaraz zębatki zmieniać, ustawienia przestawiać, jakbyśmy zaraz mieli jechać jakieś zawody, więc fajnie, bo już któryś sezon tak robię i coraz lżej przychodzi wejście w kolejny sezon - mówił.

W przedsezonowych wywiadach zawodnicy nie ukrywali, że znaczącą kwestią podczas początkowych testów sprzętu, będzie sprawa tłumików. Zmarzlik nie zauważył jednak dotąd ogromnej różnicy i nie jest jeszcze pewien, jak nowe przelotowe wydechy spiszą się przy jego sprzęcie. - Moim zdaniem jest na pewno trochę głośniej i może trochę mocniejszy motocykl. Jakieś zmiany trzeba będzie zrobić. Na razie mam założony Poldem, próbowałem też Kinga, ale polski tłumik jakoś bardziej przypadł mi do gustu, ale zobaczymy. Jak będzie trzeba jednak jeździć na Kingach, to ja nie będę w tym widział problemu, założę je i będę na nim jechał, ale póki co widzę, że Krzysiek (Kasprzak – dop. red.) też jeździ na Poldemach... Na razie nie myślę o tym jakoś specjalnie. Ten kto wygra pierwszy bieg, to od razu będzie: ooo! Ten tłumik najlepszy (śmiech). Myślę, że pierwszy mecz albo może pierwszy miesiąc będzie taki, że się będzie winę na tłumik zrzucało, ale w tym czasie w końcu każdy coś pod siebie dobierze. Każdy będzie dopasowywał tłumik do swojej jazdy - opowiada rozluźniony.

Młodzieżowiec mistrzów Polski przygotowuje się więc spokojnie do kolejnego sezonu i stara się na razie nie myśleć o zawirowaniach sprzętowych. - Zaczyna się zabawa. Będę robił to, co kocham, więc nareszcie będę chodził z uśmiechem na twarzy - zakończył rozpromieniony Zmarzlik.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×