Wojna polsko - angielska trwa od dawna. Od zawsze trwały dywagacje, która z lig jest najsilniejszą na świecie. Temat został zamknięty w momencie, gdy na Wyspach postawiono na racjonalne wydatki kosztem utraty prestiżu ligi. W ostatnich latach mieliśmy przepychanki na linii BSI (organizator Grand Prix) - One Sport (organizator SEC i SBPC) o to, czy ci zawodnicy mogą startować we wszystkich imprezach. Podnosząc tę kwestię Brytyjczycy w brudny sposób chcieli "z urzędu" załatwić sobie większy prestiż imprezy. Obecnie walka przeniosła się na tłumiki. King szuka niedociągnięć Poldemu, druga strona, a także sami zawodnicy wskazują, że King również nie jest bez wad. I tak w kółko.
[ad=rectangle]
Sędzia Leszek Demski, konstruktor Poldemu, ma od dawna zakaz wypowiedzi dla mediów. Na negatywne wypowiedzi odnośnie FIM, Polski Związek Motorowy położył embargo, gdyż na temat światowej centrali można mówić tylko dobrze. Zastosowano mały szantażyk - taki sam, jak swego czasu względem zawodników, którzy nie chcieli startować na tak zwanych nowych tłumikach. Wtedy powiedziano "albo jedziecie, albo nie dostaniecie zgody na starty w ligach zagranicznych". Perspektywa utraty potencjalnych zarobków zadziałała. W przypadku sędziego Demskiego na szali było kontynuowanie kariery sędziowskiej, a przynajmniej prowadzenie spotkań polskich lig. Obecnie dziwnie zaczęli zachowywać się także sami zawodnicy. W oficjalnych rozmowach zachwalają nowy produkt pod tytułem przelotowe tłumiki. Poza tak zwanym protokołem są jednak bardziej rozmowni i wymieniają wady zarówno polskiego, jak i brytyjskiego tłumika.
Całej afery tłumikowej (tak bowiem powinniśmy od kilku lat mówić na temat wszystkiego co związane z tłumikami) nie byłoby, gdyby nie pewna duża dotacja, którą Międzynarodowa Federacja Motocyklowa miała otrzymać w ramach tak zwanego programu ochrony środowiska. To właśnie z tego powodu konieczna była wymiana tłumików i obniżenie poziomu głośności. Szerzej na temat tego, że poziom głośności nie powinien mieć żadnego wpływu na decyzję o wprowadzeniu nowych tłumików, pisaliśmy już wcześniej. Pieniądze wygrały jednak ze zdrowym rozsądkiem i zdrowiem zawodników, które zeszło na dalszy plan. Upadków spowodowanych działaniem tłumików (wysokie obroty przy wejściu łuk) było bardzo dużo. Nikt jednak nie miał odwagi uderzyć się w pierś i powiedzieć: "myliliśmy się co do tłumików". Wybrano drogę powrotu do tłumików przelotowych. Wprowadzone limity głośności powodują jednak, że nie można wrócić do starych, sprawdzonych i co najważniejsze - nie narażających zdrowia zawodników tłumików. Trzeba po raz kolejny eksperymentować na żywym organizmie. Gdyby tłumik sędziego Demskiego wprowadzono wcześniej, byłby odpowiedni czas na testy i wykrycie ewentualnych wad. Trzeba było jednak poczekać, aż magazyny pewnej firmy przepełnione tak zwanymi nowymi tłumikami się opróżnią, a testy mają ponownie miejsce na kilka tygodni przed startem rozgrywek.
Chore zasady. Najniebezpieczniejsze igranie FIM ze zdrowiem zawodników trwa i będzie trwało w najlepsze. Przy okazji kneblowane będą usta tych, którzy będą mieli odrębne zdanie. Mentalny komunizm. Na szczęście wszelkie reżimy mają to do siebie, że wcześniej czy później mają swój koniec.
rzeczowy,konkretny, bez przesadnej ulegosci dyplomatycznej aczkolwiek pokazujacy realna rzeczywistosc organizacji zajmujacych sie zuzlem. Gdyby byly przyznawane nagrody Pu Czytaj całość