Damian Gapiński: Zmowa milczenia
Zakaz mówienia na temat tłumików? Obowiązuje od zawsze. Od jakiegoś czasu wydaje się jednak, że zaczął on z niewiadomych powodów dotyczyć również pozostałych producentów.
Całej afery tłumikowej (tak bowiem powinniśmy od kilku lat mówić na temat wszystkiego co związane z tłumikami) nie byłoby, gdyby nie pewna duża dotacja, którą Międzynarodowa Federacja Motocyklowa miała otrzymać w ramach tak zwanego programu ochrony środowiska. To właśnie z tego powodu konieczna była wymiana tłumików i obniżenie poziomu głośności. Szerzej na temat tego, że poziom głośności nie powinien mieć żadnego wpływu na decyzję o wprowadzeniu nowych tłumików, pisaliśmy już wcześniej. Pieniądze wygrały jednak ze zdrowym rozsądkiem i zdrowiem zawodników, które zeszło na dalszy plan. Upadków spowodowanych działaniem tłumików (wysokie obroty przy wejściu łuk) było bardzo dużo. Nikt jednak nie miał odwagi uderzyć się w pierś i powiedzieć: "myliliśmy się co do tłumików". Wybrano drogę powrotu do tłumików przelotowych. Wprowadzone limity głośności powodują jednak, że nie można wrócić do starych, sprawdzonych i co najważniejsze - nie narażających zdrowia zawodników tłumików. Trzeba po raz kolejny eksperymentować na żywym organizmie. Gdyby tłumik sędziego Demskiego wprowadzono wcześniej, byłby odpowiedni czas na testy i wykrycie ewentualnych wad. Trzeba było jednak poczekać, aż magazyny pewnej firmy przepełnione tak zwanymi nowymi tłumikami się opróżnią, a testy mają ponownie miejsce na kilka tygodni przed startem rozgrywek.
Chore zasady. Najniebezpieczniejsze igranie FIM ze zdrowiem zawodników trwa i będzie trwało w najlepsze. Przy okazji kneblowane będą usta tych, którzy będą mieli odrębne zdanie. Mentalny komunizm. Na szczęście wszelkie reżimy mają to do siebie, że wcześniej czy później mają swój koniec.
Tłumiki - kto kogo próbuje zrobić w balona?
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>