GKM płaci na czas. Zawodnicy to sobie cenią - rozmowa z Hubertem Łęgowikiem, zawodnikiem GKM-u Grudziądz

W sezon wejdzie z lekkim opóźnieniem, ponieważ niedawno przeszedł operację barku. Musiał to zrobić, bo czuł, że w rozgrywkach bez tego nie podoła. Z optymizmem patrzy w przyszłość i chwali nowy klub.

Hubert Łęgowik, bo o nim mowa, w czasie zimowej przerwy przeszedł na zasadzie wypożyczenia ze Stowarzyszenia CKM Włókniarz do GKM-u Grudziądz. Niedawno wykonano mu, jak sam informuje, mało inwazyjny zabieg lewego barku. Ręka nadal jest na temblaku, ale junior przekonuje, że w połowie kwietnia będzie gotowy do jazdy. W sobotę przyglądał się próbnym jazdom swoich kolegów w Częstochowie i poświęcił też nam chwilę na rozmowę. W niej opowiedział m.in. o swoim nowym klubie, Tomaszu Gollobie, czy sentymencie, jakim darzy częstochowski Włókniarz.
[ad=rectangle]
Mateusz Makuch: Przede wszystkim jak się czujesz po zabiegu, który jakiś czas temu przeszedłeś? Co dokładnie było robione z twoim barkiem?

Hubert Łęgowik: Przeszedłem zabieg lewego barku w Piekarach Śląskich metodą artroskopową. To był szybki zabieg, jak najmniej inwazyjny, żeby szybko wrócić z powrotem na tor. Jestem już w pełni sił, czekam jeszcze na kilka badań i myślę, że już w połowie kwietnia będę gotowy do jazdy. Z moją ręką jest już wszystko w porządku. W bark wrzucono mi dwa tytanowe implanty, które zamontowano tam na stałe. Sądzę, że to mi pomoże żeby mieć spokój z tym barkiem, bo męczyłem się z tym strasznie.

Pewnie już nie możesz doczekać się wyjazdu na tor.

- Dokładnie. Cały czas obserwuję wyniki wszystkich sparingów, jak tylko mogę to oglądam wszystkie jakieś tam relacje. Po prostu brakuje mi jazdy na torze. Całą zimę na to się czeka, a ja jeszcze muszę mieć ten okres przedłużony.

W takim razie dlaczego dopiero teraz zdecydowałeś się na zabieg?

- Rzeczywiście wyszło to późno. Najpierw konsultowałem się z częstochowskimi lekarzami, którzy mówili, że to da się wyciągnąć bez konieczności operacji za pomocą rehabilitacji, jakimiś masażami itp. Mnie to jednak cały czas dokuczało. W końcu, gdy wsiadłem na motocykl podczas gali lodowej przekonałem się, że przyjdzie sezon i ja sobie z tym nie dam rady, że bark będzie wypadać. Już w trakcie tej gali szukaliśmy sposobów, jak to rozwiązać. W szybkim terminie dostałem się do Piekar Śląskich i dziękuję za to tamtejszemu ordynatorowi, bo pomógł mi natychmiast to ogarnąć. Jestem po zabiegu i z tego się cieszę.

Przyznałeś, że śledzisz wszystkie dotychczasowe wyniki, więc optymizmem musi napawać cię postawa twojej nowej drużyny, GKM-u Grudziądz. Jesteś pozytywnie zaskoczony postawą kolegów?

- Jestem mega zaskoczony. W GKM-ie jest fajna drużyna, jest to ogólnie fajny klub i panuje tam bardzo dobry klimat. Tak naprawdę miałem nadzieję, że test-mecze w Grudziądzu będziemy wygrywać. Jest to tor specyficzny, rywale nie mają tam doświadczenia. Co prawda są to tylko sparingi, ale myślę, że pokazujemy, iż możemy być silni u siebie i zaskoczyć nie jednego przeciwnika.

Baczniej zwracałeś uwagę na wyniki juniorów GKM-u, Marcina Nowaka i Mike'a Trzensioka? W końcu to twoi rywale w walce o miejsce w składzie.

- Sądzę, że nie będzie to jakaś rywalizacja. Jesteśmy kolegami z jednej drużyny, na pewno będziemy się trzymać razem. Jest sztab szkoleniowy, który po treningach zdecyduje kto pojedzie w meczu. Myślę, że będzie się to odbywało na zdrowych zasadach. Dla mnie oczywiste jest, że kto będzie się lepiej spisywał w zawodach młodzieżowych, czy podczas treningów, ten dostanie miejsce w składzie ligowym i nikt nie powinien mieć o to pretensji. Ja czuję się w miarę pewnie. Kurczę, mam nadzieję, że to będzie dobry sezon dla mnie. Jestem fajnie wyposażony sprzętowo w tym roku, starałem się jak najmocniej przepracować okres zimowy. Liczę, że to będzie dobry rok w moim wykonaniu i pomogę GKM-owi zrobić jak najlepszy wynik.

No, bo chyba sam przyznasz, że ten poprzedni sezon był kiepski w twoim wykonaniu.

- Ja już nawet zapomniałem o tamtym sezonie. Wiemy, jaka była tutaj sytuacja w Częstochowie. Każdy miał tutaj problemy. Tym bardziej w przypadku juniorów to było naprawdę dużym minusem, no bo skąd tych pieniążków nabrać? Są jacyś sponsorzy, ale sprzęt trzeba zrobić…

Ochota też odchodziła w związku z sytuacją finansową klubu?

- Jeśli chodzi o mnie, to ja zawsze mam ochotę do jazdy. Ale wiadomo, gdy jeździ się pół sezonu za darmo i ciężko jest żeby w ogóle dojechać na zawody, bo nie ma tych pieniędzy, no to wtedy różne myśli chodzą po głowie. Jednak mimo to cały czas miałem ochotę się ścigać dla Włókniarza, nie raz to udowadnialiśmy jadąc składem młodzieżowym do Tarnowa, czy Zielonej Góry. Wyniku wielkiego nie zrobiliśmy, ale walczyliśmy za Włókniarz i dawaliśmy z siebie wszystko.

- Do końca miałem ochotę walczyć za Włókniarz - mówi Hubert Łęgowik, nowy zawodnik GKM-u Grudziądz
- Do końca miałem ochotę walczyć za Włókniarz - mówi Hubert Łęgowik, nowy zawodnik GKM-u Grudziądz

A jak organizacyjnie wygląda klub z Grudziądza? W obliczu tego, co przeszedłeś w Częstochowie, trudno nie zapytać ciebie o finanse. Jak to wygląda ze strony GKM-u? Czy płynność finansowa jest zachowana?

- Tak, w moim przypadku płynność jest i jestem z tego bardzo zadowolony. Zresztą Grudziądz z tego słynie, zawodnicy też sobie to cenią. Miałem tam okazję już jeździć jako gość i za wiele się nie zmieniło. Będę cały czas powtarzał, że tam płynność finansowa jest w porządku. Jest klimat zachowany w drużynie, każdy ze sobą rozmawia, podpowiada sobie. Właśnie o to chodzi w tym sporcie. Myślę, że to będzie też kluczem do sukcesu.

Wspomniałeś o sztabie szkoleniowym w GKM-ie, trenerem jest Robert Kempiński. Niesamowitą wiedzę i doświadczenie posiada jednak też Tomasz Gollob, który zawsze lubił wspierać i przekazywać wskazówki młodym zawodnikom. Widziałem zdjęcia z wigilii klubowej, tam siedzieliście koło siebie. Liczysz na pomoc ze strony mistrza?

- Wówczas tak naprawdę zapoznaliśmy się bliżej z panem Tomkiem, bo dotąd byliśmy na dzień dobry. Oczywiście zaoferował, że będzie nam pomagał i że swojej wiedzy nie zabierze nie wiadomo gdzie, tylko tak naprawdę od tego jest, aby nam podpowiadać. Ja troszeczkę sobie skomplikowałem sprawę, bo nie pojechałem do Gorican na zgrupowanie, gdzie już pierwszą współpracę moglibyśmy nawiązać. Mam jednak nadzieję, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i otrzymam jeszcze od niego wsparcie. Myślę, że będzie mi pomagał, tak jak i pozostałym juniorom.

Tym bardziej, że wygląda na to, iż Tomasz Gollob znów będzie ustawiany w parze z juniorem. Przynajmniej tak było w przedsezonowych treningach punktowanych. A wiemy, co potrafi on zrobić jadąc w parze z młodzieżowcem. Jak ma możliwość, to przypilnuje juniora, by dowiózł punkty do mety. Zresztą na współpracy z nim skorzystali Bartosz Zmarzlik w Gorzowie, czy Paweł Przedpełski w Toruniu.

- I właśnie między innymi dlatego Tomasz Gollob jest wielkim zawodnikiem. W swojej karierze już nie jednemu juniorowi pomógł i chciałbym, aby w naszym przypadku było podobnie. Myślę, że jeśli będzie miał okazję nam pomóc na torze, puścić przed siebie i blokować rywali, to zrobi to. Przecież ile razy w swojej karierze tak czynił? Tak jak wspomniałeś, czy jeździł w Stali Gorzów z Bartkiem Zmarzlikiem, czy w Toruniu z Pawłem Przedpełskim. Wiele razy były takie sytuacje i czemu miałoby tak nie być w Grudziądzu?
 
A inauguracja sezonu tuż tuż. GKM w pierwszej kolejce zmierzy się z Unią Tarnów. Jakie przewidywania? Wydaje się, że to wy powinniście to spotkanie wygrać, bo macie atuty w postaci toru, czy składu, który przed sezonem pozytywnie sobie radzi.

- Nie chcę bawić się we wróżkę, bo różnie bywa. To jest sport, wygra po prostu lepszy. Ja będę trzymać kciuki za moją drużynę, bo niestety w pierwszym meczu na pewno nie pojadę. Zjawię się jednak na tym meczu, będę z nimi.

To tak kończąc już naszą rozmowę. Jesteśmy w Częstochowie, jak już wyzdrowiejesz, zjawisz się tu na jakimś treningu?

- Tak. Cały czas mam dobry kontakt z prezesem Michałem Świącikiem. Przekazał mi, że nie ma problemu, bym tu trenował. Jeśli będę chciał tu pojeździć, czy stowarzyszenie zorganizuje jakiś turniej to na pewno mnie zaprosi.

Trzymasz kciuki za Włókniarz, by to się od nowa poukładało?

- Jasne, że tak. To oczywiste, że trzymam kciuki za stowarzyszenie, bo to jest moje miasto, ja tutaj mieszkam i jestem wychowankiem tego klubu. Włókniarzowi dobrze życzyć będę zawsze.

No to teraz taka melodia przyszłości - pojedziesz jeszcze kiedyś z lwem na plastronie?

- Cóż, ciężko powiedzieć na ten moment. Z całych sił kibicuję, by odbudowa Włókniarza się udała, w końcu tutaj się wychowałem. Interesuję się aktualną sytuacją klubu, a co będzie w przyszłości, zobaczymy. Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić wszystkich kibiców, zwłaszcza tych w Grudziądzu i Częstochowie. Dziękuję też za pomoc moim sponsorom. Już wkrótce wrócę na tor i będę dawał z siebie wszystko.

Źródło artykułu: