Unia Tarnów żałuje błędów. Łukasz Sady: Można było wygrać z przytupem

[tag=864]Unia Tarnów[/tag] może być zadowolona z ligowej inauguracji, bo pokonała mistrza Polski 50:40. - To mogła być jednak wygrana z przytupem, gdyby nie kilka błahych błędów - twierdzi prezes [tag=35569]Łukasz Sady[/tag].

Jaskółki po bardzo dobrym widowisku pokonały drużynę MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów. Przebudowana ekipa wraz z nowym sztabem szkoleniowym dobrze zdała pierwszy tegoroczny egzamin. - Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Był to debiut nowej drużyny, która była tworzona w zupełnie inny sposób niż w ostatnich latach. Przede wszystkim był to pierwszy mecz nowego sztabu szkoleniowego. Wszystko, co zobaczyłem, bardzo mnie satysfakcjonuje. - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Unii Tarnów Łukasz Sady[color=#222222].

[ad=rectangle] [/color]
Tarnowianie z zaciekawieniem spoglądali także na wyniki innych spotkań. Najbardziej zaskoczył ich przebieg meczu w Toruniu, gdzie gospodarze zremisowali z wrocławianami. - Ja od początku twierdziłem, że ligi dwóch prędkości w tym roku nie będzie. Myślę, że rywalizacja w tym roku może być bardzo ciekawa. Nie zdziwię się, jeśli będzie bardziej interesująco niż przed rokiem. Bardzo miło zaskoczyły mnie wyniki pierwszych spotkań. GKM na pewno będzie bardzo mocny u siebie. Przegrali w Lesznie wysoko, ale pokazali się z niezłej strony. Wielkie widowisko stworzyły ekipy z Torunia i Wrocławia. Goście pojechali fantastycznie i jest to dla mnie lekkie zaskoczenie, jednak trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to ekipa z Wrocławia jest mocna, czy osłabiona drużyna z Torunia zaliczyła tylko wpadkę. Poczekajmy jednak na bardziej konkretne oceny jeszcze jedną lub dwie kolejki. Wtedy będzie można powiedzieć więcej o dyspozycji i sile poszczególnych ekip. Warunkiem jest jednak brak kontuzji, które często rozwalają nawet najlepsze teamy [color=#222222]- przekonuje Sady.

[/color]
W Tarnowie mają świadomość, że w tegorocznej rywalizacji bardzo ważne mogą być punkty bonusowe. -
I dlatego trochę żałuję naszego meczu. Sam wynik mnie zadowala, ale każdy, kto oglądał spotkanie widział, że popełniliśmy na torze kilka niepotrzebnych błędów. Byliśmy w stanie dorzucić nawet jeszcze sześć punktów i wygrać bardziej okazale. Wtedy to byłaby wygrana z przytupem, która zapewniałaby w miarę spokojne myślenie o bonusie. To się nie udało, ale cały zespół wraz ze sztabem szkoleniowym i tak zasłużył na uznanie - wyjaśnia Sady.

Źródło artykułu: