Niechciane dziecko, czyli historia powstania Grand Prix na żużlu

2 września 1973 roku w Chorzowie indywidualnym mistrzem świata został Jerzy Szczakiel. Zwycięstwo Polaka było absolutnym zaskoczeniem dla Zachodu.

Grzegorz Drozd
Grzegorz Drozd
Przez brytyjskich znawców żużla Szczakiel określany był jako no name. "Tytuł mistrza świata nie może trafiać w ręce słabeusza, bo to ośmiesza powagę dyscypliny" - grzmiały brytyjskie media. Triumf Polaka był impulsem do powstania cyklu Grand Prix. Rozgorzała dyskusja jak wyeliminować "niesprawiedliwe" przypadki wyłaniana żużlowego championa. - Niedopuszczalne, że taki as jak Anders Michanek, który wybornie jeździł cały sezon w tym najważniejszym dniu został pozbawiony szans za przejechanie taśmy. Jeden moment zniweczył dorobek całego sezonu najlepszego zawodnika - padały argumenty. W dyskusji żywo uczestniczyły gwiazdy z toru: Ivan Mauger, Barry Briggs i Ole Olsen. Pierwsza dwójka krótko po finale w Chorzowie zaczęła organizować cykle turniejów na Antypodach i w Stanach. Zwycięzcą zostawał zawodnik, który zgromadził łącznie największą sumę punktów. - U nas wygrywa rzeczywiście najlepszy - powtarzali.
Prawdziwym przełomem w sprawie okazał się prestiżowy turniej Daily Mirror Grand Prix zorganizowany na torach brytyjskich w 1976 roku. Najpierw zawodnicy zbierali punkty w rozbudowanych eliminacjach. Każdy żużlowiec wyselekcjonowany z kilkudziesięcioosobowej grupy startował w pięciu turniejach. Za zajęte miejsce otrzymywał do klasyfikacji odpowiednią liczbę "oczek". Za pierwsze miejsce przysługiwało 10 punktów, a za każde kolejne miejsce punkt mniej. Najlepsi spotkali się w wielkim finale (Grand Prix Final) na nowoczesnym londyńskim stadionie White City, który od niedawna służył żużlowi. W wielkim finale również zostały przyznane punkty za poszczególne miejsca. Za zwycięstwo 50 oczek, za drugie 45, a za trzecie 40 itd. Dopiero łączna punktacja z eliminacji i Wielkiego Finału decydowała o końcowej klasyfikacji. Pierwszym triumfatorem został aktualny mistrz świata Peter Collins, który skasował ekstra tysiąc funtów. - Zwycięstwo w Grand Prix było potwierdzeniem, że jestem prawdziwym mistrzem świata i poczułem wielką ulgę. Nikt nie może mi zarzucić, że Mauger, czy Olsen są lepsi ode mnie i że o tym kto jest najlepszy zadecydował jeden wieczór - mówił szczęśliwy Collins. Na dalszych pozycjach znaleźli się Anglik Gordon Kennett i Ole Olsen. Za rok wygrał Duńczyk, który powetował sobie porażkę w finale światowym na Ullevi, gdzie w sytuacji złamanej nogi Collinsa był niemalże stuprocentowym faworytem do złota.
Rozkładówka programu Grand Prix Final 1976 rok Rozkładówka programu Grand Prix Final 1976 rok
Master Collins

Cykl Grand Prix na brytyjskich torach okazał się nie tylko dużym sukcesem sportowym, ale także finansowym. Żużel w Wielkiej Brytanii przeżywał duży rozkwit, na co niebagatelny wpływ miała znakomita postawa angielskich gwiazd takich jak Peter Collins, Malcolm Simmons, John Louis czy Dave Jessup. Ale także na kontynencie, a zwłaszcza w zachodnich Niemczech żużel miał się dobrze przede wszystkim dzięki regularnym występom gwiazd ligi brytyjskiej na tamtejszych torach. W dodatku na bazie popularności żużlowego celebryty Ole Olesna powstała nowa siła w żużlu - Dania. Wszystkie te elementy postanowił wykorzystać wspomniany Olsen, który nie tylko podpatrzył wszelkie sportowe arkana u Ivana Maugera, ale także przejął od nowozelandczyka smykałkę do zarabiania pieniędzy na tym sporcie. Wraz z Peterem Adamsem, którego bliżej poznał w Coventry Bees (1976 rok), postanowili zorganizować w 1978 roku cykl turniejów pod nazwą Master Series.

Pierwszy historyczny turniej odbył się w niemieckim Bremen. Na trybunach zasiadło aż 25 tys. kibiców! W turnieju startowała niemal cała czołówka światowa. Drugi turniej odbył się w Vojens, trzeci na Ullevi w Goeteborgu, a finałowe czwarte zawody ponownie w Vojens. Olsen miał nadzieje, że drugi turniej pojedzie na angielskim torze, ale nie doszedł z brytyjskimi władzami do porozumienia. Cykl Duńczyka był ogromną konkurencją dla wyspiarskiego VW Daily Mirror Grand Prix. Olsen postanowił nie wspierać angielskiej imprezy i odpuścił obronę tytułu w 1978 roku tłumacząc, że ma zajęte terminy na kontynencie. To brytyjscy fani byli jeszcze w stanie przełknąć. Największy cios zadał im bożyszcze Peter Collins, który wziął co prawda udział w eliminacjach, w których był najlepszy i miał największe szanse na wygranie cyklu, ale w wielkim finale nie wystartował, bo tego samego dnia miał półfinał mistrzostw świata na długim torze w niemieckim Sheesel, a nagrody na zawodach organizowanych na kontynencie były o wiele lepiej płatne. Szef związku angielskich promotorów Reg Fearman zagrzmiał. - Zawodnicy powinni pamiętać, gdzie zaczęli zarabiać pieniądze na żużlu i gdzie zostali gwiazdami. Niestety, niektórzy o tym zapominają i wypinają się przy pierwszej lepszej okazji - żalił się Fearman.

W cyklu Olsena Collins oczywiście wystartował. Gdy za incydent na początku sezonu BSPA chciała zawiesić Petera na 30 dni w zagranicznych startach (Collins wracając z turniejów w Stanach Zjednoczonych spóźnił się na dwa kwietniowe mecze Britisih League), co oznaczałoby absencję w cyrku Olsena, Collins zaszantażował federację, że odpuści cały sezon. Działacze ulegli i cofnęli zawieszenie Anglika. Tego samego roku podczas finału brytyjskiego, który był jednocześnie eliminacją dla Brytyjczyków na finał światowy na Wembley, Peter Collins padł ofiarą wrednego sabotażu - ktoś dosypał cukru do baku jego motocykla. Collins przeżył gorycz porażki i odpadł z kretesem z mistrzostw świata. Zawodnik stwierdził, że padł ofiarą zemsty za niesubordynację wobec brytyjskiego żużla.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×