Zagar odniósł drugie zwycięstwo w cyklu Grand Prix. Pierwszy raz triumfował przed rokiem w Tampere. Sobotnia wygrana przed rekordowo liczną publicznością niespecjalnie go jednak ucieszyła. Turniej zapadnie bowiem w pamięci nie z powodów sportowych, a z uwagi na wpadki organizacyjne.
[ad=rectangle]
- Wielki wstyd - mówił Słoweniec. - Starałem się maksymalnie skupić na jeździe, w końcu był to pierwszy turniej w sezonie, i dać z siebie wszystko. Starczyło na osiem punktów w trzech wyścigów. Ale najważniejsze jest bezpieczeństwo i to, że szczęśliwie dokończyłem zawody. Decyzję o przerwaniu rywalizacji uważam za rozsądną. Nie chcę jej jednak szerzej komentować. Każdy widział, co się stało, i może sobie wyrobić opinię.
Po awarii maszyny startowej oraz karkołomnych próbach naprawy żużlowcy startowali równo ze zgaśnięciem zielonego światła, co także budziło ich niezadowolenie. - To nie było sprawiedliwe rozwiązanie - twierdzi żużlowiec Stali Gorzów. - W swoim trzecim wyścigu wystartowałem najgorzej, bo kiedy zaświeciło się zielone światło, z przyzwyczajenia patrzyłem w lewo, szukając... taśmy. Walczyłem na trasie. Przyjechałem drugi, co dało mi zwycięstwo w zawodach. Ten wieczór był smutny dla kibiców jednak dla nas, zawodników, okazał się na szczęście bezpieczny.
Piąty żużlowiec świata z ubiegłego sezonu został pierwszym liderem tegorocznego cyklu. Z tej pozycji będzie przystępował do kolejnego turnieju, które zostanie rozegrany 16 maja w fińskim Tampere. - Za nami inauguracja, po której jeszcze nic nie wiadomo - uważa Zagar. - Oczywiście, zawsze lepiej mieć jakąś przewagę niż żadną, ale wszystko rozstrzygnie się w trakcie sezonu. Dziękuję za pomoc moim sponsorom, kibicom oraz teamowi. Nie mamy czasu na świętowaniu, bo w poniedziałek czekają nas kolejne zawody.