Damian Baliński: Cieszę się z wyniku drużyny, ale sam popełniałem dużo błędów

Holsted Speedway Klub już przed finałem World Speedway League był skazywany na pożarcie. Początek zawodów również wskazywał na to, że ponownie mistrz Danii zakończy żużlową Ligę Mistrzów poza podium.

Skład Holsted Speedway Klub nie mógł pozwolić ekspertom na nic innego, jak okrzyknięcie duńskiego mistrza kraju z zeszłego roku "czwartym do brydża". Same zawody zweryfikowały jednak to twierdzenie i drużyna oparta na Nickim Pedersenie oraz Martinie Vaculiku, a także właśnie Damianie Balińskim zdołała ograć Kings Lynn Stars w ostatnim biegu, a tym samym stanąć na najniższym stopniu podium, co było dla nich niewątpliwym sukcesem.
[ad=rectangle]
- Szczerze przyznam, że liczyliśmy się z tym, że tak to może się potoczyć, chociaż oczywiście chcieliśmy walczyć o jak najwyższe cele. Niestety nie udało nam się powalczyć o nic więcej. Jesteśmy jednak bardzo szczęśliwi z tego trzeciego miejsca i na pewno fajnie, że tak udało się pojechać - powiedział po zawodach Baliński.

Sam "Bally" jechał w kratkę. Zaczął zawody od przywiezienia punktu na szarżującym Linusie Sundstroemie, ale później poszedł w złą stronę z motocyklami i zaliczył wpadkę. Dwa ostatnie biegi były już lepsze i ostatecznie przywiózł dla Holsted 6 "oczek". Jak ocenił swój występ? - Generalnie z początku nie mogłem sobie poradzić na tym torze, popełniałem dużo błędów. Trzeci i czwarty start jechałem na drugim motocyklu i wyglądało to zdecydowanie lepiej. Ogólnie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony, mimo że tej zdobyczy punktowej nie było jakoś dużo, ale jestem zadowolony ze swojego występu - przyznał.

WSL: Zmarzlik z ostatniego na pierwsze miejsce

{"id":"","title":""}

Żużlowa Liga Mistrzów to świeża impreza i dopiero startuje wśród wielkich światowych wydarzeń żużlowych. Finał w Gorzowie Wielkopolskim był drugą edycją tego turnieju i po raz drugi również odbył się na polskim torze. Choć kibiców było zaledwie 7500, to jednak wychodzili ze Stadionu im. Edwarda Jancarza zadowoleni z dobrego widowiska i wspaniałych emocji, jakie dali im żużlowcy, ścigający się po całej długości i szerokości toru. A jak okiem Balińskiego wyglądała organizacja drugiego w historii finału World Speedway League? - Myślę, że to jest fajna sprawa, bo chodzi o to, żeby promować naszą dyscyplinę, a przez takie właśnie mecze to się udaje. Mam nadzieję, że pójdzie to w dobrym kierunku, jestem za tym, żeby to się jak najlepiej rozwijało. Chciałbym, by się to rozrosło i była z tego w przyszłości naprawdę wielka impreza - zakończył, na co dzień zawodnik ŻKS ROW-u Rybnik.

Źródło artykułu: