W wyniku kontuzji Grzegorza Walaska szansę w składzie na niedzielny mecz przeciwko KS Toruń otrzymał Krzysztof Jabłoński. Zawodnik zdobył pięć "oczek" wraz z jednym bonusem w pięciu startach. - Na dzień dzisiejszy mam formę taką, a nie inną. Starałem się dać z siebie tyle ile mogłem i przywozić te skromne punkty. Cieszę się, że cała drużyna dała swoje i wygraliśmy - powiedział po zakończonym spotkaniu.
[ad=rectangle]
W trzecim z biegów znakomity start Łoktajewa i mądre rozegranie pierwszego łuku przez Jabłońskiego dały SPAR Falubazowi podwójne prowadzenie. Jabłoński rozpoczął więc ligowe ściganie od biegowego zwycięstwa. Jednak kolejne biegi były nieco słabsze w wykonaniu żużlowca. - Było kilka powodów, ale nie ma się czym tu tłumaczyć. W tych biegach byli ode mnie lepsi - wyjaśnił.
Zawodnik wyjaśnił, iż nie jest dyskomfortem dla niego wchodzenie do składu w wyniku kontuzji któregoś z kolegów. - Wchodzenie z marszu? Przygotowywałem się tak, aby być w gotowości cały czas. Po to jestem w tej drużynie. Takie mam zadanie i staram się z niego wywiązywać jak najlepiej potrafię - powiedział.
W XIV odsłonie dnia zawodnik zanotował upadek w pierwszym łuku. Co tam się wydarzyło? - Było ciasno na "trzydziestce". Mi z kolei zabrakło miejsca i się "poskładało". Zostałem trącony z lewej strony - zakończył.
Skrót meczu SPAR Falubaz Zielona Góra - KS Toruń
Mówiono, że Strzelec nie ma szans, a jednak pojechał przeciw Toruniowi...