Marek Cieślak: Nie spodziewam się, by ROW pojechał lepiej od Wandy. To my pojedziemy lepiej

Spokojnie do wyniku meczu z drużyną z Krakowa podchodzi trener ostrowian, Marek Cieślak. Uważa on, że w jego zespole drzemią jeszcze rezerwy i w szlagierze z ROW-em, beniaminek może spisać się lepiej.

Marek Cieślak przed meczem wypowiadał się z szacunkiem dla Speedway Wandy Instal Kraków i przestrzegał przed lekceważeniem rywala. Przypuszczenia się potwierdziły, że krakowianie stawili spory opór gospodarzom. Trener ostrowian mimo wszystko liczył chyba na trochę łatwiejszą przeprawę. - Jak się trafi jeden czy dwóch zawodników, którzy wygrywają wyścigi, to jedna taktyczna, druga taktyczna i mecz jest na styku. Wiem, że to nie jest tak prosto, jak się niektórym wydaje. Ostatecznie wygraliśmy różnicą 14 punktów. Ten wynik, przy tych błędach, które popełniliśmy, jest taki jaki jest. Trenerowi Wandy powiedziałem, że gdyby nasi zawodnicy zagraniczni pojechali na swoim poziomie, krakowianie mogliby zdobyć w granicach 32 punktów. A tak zdobyli 38 - ocenił nasz rozmówca.
[ad=rectangle]
Trener MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovii już wcześniej zwracał uwagę, że obcokrajowcy rzadko przyjeżdżali na treningi i w meczu ligowym wyszła nieznajomość nowych ścieżek ostrowskiego toru po dosypaniu nawierzchni. - Na tym torze trzeba wiedzieć, gdzie jechać, jakie obierać ścieżki i to w danym momencie. Inaczej zaraz po polaniu wodą, a inaczej trzeci bieg po roszeniu. To wszystko przecież się zmienia. Trzeba pracować nad tym torem, żeby mieć handicap nad zawodnikami, którzy przyjeżdżają tutaj rzadko. W tym meczu Porsing i Nicholls byli jak na obcym torze - wyjaśnił Cieślak.

Doświadczony trener zwrócił uwagę także na inne aspekty związane z niedzielnym meczem, choćby nietypową godzinę jego rozpoczęcia. - My cały czas jesteśmy na etapie budowania drużyny. Niech sobie nikt nie myśli, że przychodzi się do nowego klubu, patrzy na zawodników, którzy w nim są i od razu zdziała cuda. Zapoznawałem się z nowymi realiami. Mało tego, nigdy nie miałem meczu o godzinie 13:45 przy pełnym słońcu. To jest zupełnie inne przygotowanie toru. Zrobili nam mecz zagrożony i nie mogliśmy ruszyć toru. W sobotę na tym obiekcie grali piłkarze, więc też nie mogliśmy trenować - wyjaśniał Cieślak.

Przed jego drużyną teraz zaległy mecz z 1. kolejki Nice PLŻ z faworytem rozgrywek ŻKS ROW Rybnik. Wydaje się, że może to być znacznie trudniejsza przeprawa niż z beniaminkiem z Krakowa. - Wcale nie podejrzewam, że zawodnicy z Rybnika będą jechali w Ostrowie dużo lepiej niż reprezentanci klubu z Krakowa. Uważam, że to my pojedziemy lepiej w kolejnym meczu. Z Wandą była nerwówka, bo czekaliśmy ponad miesiąc na następny mecz. Każdy zdawał sobie sprawę, że inauguracja na swoim torze jest ważna. Nie bardzo jednak wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Spokojnie podchodzę do tego wyniku. My mamy wywalczyć czwórkę i play-offy. Naprawdę, apeluję o spokój - zakończył Marek Cieślak.

Źródło artykułu: