Zakładaliśmy, że wygramy wszystko u siebie - rozmowa z Michałem Widerą, trenerem Speedway Wandy Instal Kraków

Speedway Wanda Instal Kraków ma 4 punkty po sześciu kolejkach Nice PLŻ. Trenera drużyny zapytaliśmy o cele na ten sezon, słabszą jazdę niektórych zawodników i plany dotyczące Świętochłowic.

Tomasz Sztaba: Na półmetku rundy zasadniczej ligi Wanda zajmuje 6. miejsce z dwoma wygranymi. Twoje przedsezonowe oczekiwania i przewidywania były zbliżone?

Michał Widera: Przed sezonem zakładaliśmy, że wygramy wszystko u siebie, więc odbiegamy od planów o jeden przegrany mecz z Daugavpils na półmetku Nice PLŻ. Poza tym sądziliśmy, że te wygrane będą nieco wyższe o kilka punktów.
[ad=rectangle]
W które miejsce na koniec sezonu wierzysz?

- Nadal stawiamy sobie za cel awans do play-off. Lepiej mieć wysokie cele i do nich zmierzać. Cały czas powtarzam zawodnikom jak mantrę, że stać nas na pierwszą czwórkę i w to celujemy, nawet jeśli będzie potrzeba do tego celu bardzo dużo wysiłku oraz szczęścia.

Niektórzy uważają, że Wanda kolejne punkty zgromadzi w... ostatniej kolejce, w meczu z Orłem. Patrząc na terminarz, nie boisz się serii porażek?

- Nie znam tych "niektórych" i nie wiem jakimi są znawcami żużla. Dopóki nie zakończy się ostatnia kolejka, wszystko jest możliwe. Walczymy od pierwszego do ostatniego meczu i tak powinno się nas postrzegać. Nie złożymy broni na pewno.

Gdzie upatrujesz szans na korzystny wynik?

- W każdym spotkaniu ligowym.

Jesteś zaskoczony skutecznością Rafała Trojanowskiego? Jego wyniki są zbliżone do tych, które uzyskiwał w drugiej lidze.

- "Trojan" to wojownik i pokazuje to w każdym meczu. Nie ma dla niego straconych pozycji, walczy do końca. Gdyby popatrzeć na jego statystyki, to ma najwięcej wyprzedzeń w drużynie i to na ostatniej prostej, a to podoba się kibicom. Nie jestem zaskoczony, bo kapitan drużyny ma jeszcze w sobie ogromny potencjał, ale musi poprawić nieco starty. Stać go na jeszcze więcej.

Co może być przyczyną słabej dyspozycji Pawła Miesiąca i zwłaszcza Macieja Kuciapy?

- Rozmawiam z zawodnikami, staram się dociec, co jest przyczyną ich słabej postawy w tym sezonie. Na ten moment wydaje się, że to złe inwestycje u zachodniego tunera. W tej chwili Maciek i Paweł zaczęli pracować z polskimi mechanikami i zobaczymy, jakie przyniesie to efekty. Staramy się załatwić im większa ilość startów. Tym chłopakom trzeba podać rękę, a nie odrzucać, choć tak byłoby oczywiście najłatwiej.

Prezes Paweł Sadzikowski na antenie telewizji powiedział, że w przyszłym sezonie będzie trzeba kontrolować pieniądze wydawane przez zawodników na przygotowania do sezonu. Myślisz, że coś może być na rzeczy?

- Nigdy nie wtrącałem się w sprawy finansowe, więc nie chce się wypowiadać na ten temat. Znam jednak speedway zarówno od strony kosztów, jak i przychodów, więc wiem, że to, co dla jednych jest górą pieniędzy, dla drugich może być "kroplą w morzu" potrzeb i na odwrót.

Jesteś zwolennikiem płacenia zawodnikom przed sezonem?

- To jest trochę głębszy temat, ale pokrótce. Polskie realia wykreowały swoją głupotą ogromne pieniądze "za podpis" - głównie w Ekstralidze. Te pieniążki powinny iść - moim zdaniem - na juniorów i szkolenie młodzieży. W innych ligach ci sami zawodnicy jeżdżą za mniejsze stawki meczowe i ścigają się za kasę, za jaką w polskiej lidze nie wypakowali by motocykli z busa. Dlaczego jesteśmy takim narodem, że przepłacamy tych samych aktorów w takich samych maskach? Dlaczego nie można zrobić głębokiej reformy kosztów, zwiększyć ilości meczy w macierzystym kraju dla zawodników z danej nacji, ograniczyć ilości startów do maks 2-3 lig i nie płacić za autograf tzw. "gwiazdom" tylko inwestować w naszą polską młodzież? Dochodzimy do absurdu, że kilku często obolałych i poobijanych aktorów ze ścisłej czołówki obskakuje kilka teatrów w coraz to marniejszym widowisku, a reszta walczy o przeżycie. Inną sprawą są ceny za części czy serwis u tunerów. Jestem jednak pewien, że gdyby tych środków finansowych na rynku nie było aż tyle, to ceny by spadły - takie są prawa ekonomii. Poza tym można wykreować złoty środek i zarabiać dobre pieniądze za wysokie zdobycze na torze i co ważne - systematyczniej.

Michał Widera uważa, że Rafała Trojanowskiego stać na jeszcze więcej
Michał Widera uważa, że Rafała Trojanowskiego stać na jeszcze więcej

Żużel w Świętochłowicach zbliża się do reaktywacji. W przyszłym sezonie motocykle już na pewno zawarczą na "Skałce"?

- Motocykle odpalamy na "Skałce" już za 3-4 tygodnie, bo wtedy planujemy pierwsze zajęcia szkółki. Na ten moment etapami i małymi krokami postanowiliśmy wskrzesić żużel w Świętochłowicach. Nasze cele to dobrze prosperująca i zaopatrzona szkółka żużlowa, regularne treningi pod wodzą Krzyśka Basa i dobrze wyszkoleni juniorzy, którzy za 2-3 lata powalczą w MDMP. Na razie na tym się skupiamy. Jeśli zorganizujemy w roku 2-3 turnieje, to w cały dochód zainwestujemy w nasze "oczko w głowie" czyli młodzież, która zechce pójść w ślady Pawła Waloszka czy Jana Muchy, naszych chlubnych ikon.

Ilu szkółkowiczów czeka w Świętochłowicach na wyjazd na tor?

- Na dzisiaj 15 osób.

Czy w takim razie opuścisz Kraków na rzecz Świętochłowic?

- Na razie udaje się połączyć wszystkie obowiązki zarówno trenera Krakowa jak i prezesa Śląska, ale grunt to dobre zorganizowanie oraz otoczenie grupy ludzi zmierzających do tego samego celu. Zarówno w Krakowie, jak i w moim rodzinnym mieście są ludzie, którzy żyją dla żużla i pasji, która nas łączy. To dzięki nim robię w życiu to, co kocham. Na pewno naszym marzeniem jest liga w Świętochłowicach - wielkie śląskie derby z Rybnikiem, ale i małopolskie derby krakowsko-świętochłowickie, bo te kluby zawsze żyły w zgodzie. Oczywiście Śląsk, mam nadzieje, wygra, bo tam było i jest moje serce! (śmiech)

Źródło artykułu: