Płatny komplet Jamroga w upale. "Argentyna bardzo mi pomogła"

Świetny występ zanotował w niedzielę Jakub Jamróg, który zdobył na łódzkim torze płatny komplet w wygranym meczu z Polonią Bydgoszcz, 50:40. Zawodnik Orła wskazał po meczu na przyczyny swojego wyniku.

Zdobycie czternastu punktów i bonusa może cieszyć wychowanka Unii Tarnów tym bardziej, że tor przy ul. 6 Sierpnia został zgodnie uznany przez wszystkich za wymagający. Spotkanie trwało prawie trzy i pół godziny, ponieważ wielokrotnie równano tor, zwłaszcza na drugim łuku okrążenia. - Tor był bardzo wymagający. Ostatni bieg jechałem na samym gazie. Powiem szczerze, że ledwo wyrobiłem się na pierwszym okrążeniu w drugim łuku. Noga spadła mi z haka, bo tam były dość duże dziury. Trzeba było później uważać, bo nie chodzi o to przecież, żeby się zabić. Wymagający tor w Łodzi jest normą, a my jesteśmy w niego "wjechani". Cieszymy się, że wygraliśmy ten mecz, zwłaszcza, że straciliśmy dwóch zawodników - skomentował na gorąco Jakub Jamróg.

[ad=rectangle]

Wygląda na to, że łódzki żużlowiec nareszcie znalazł odpowiednie ustawienia motocykla. Niedzielny lider Orła wiedział jak wykorzystać moc swojego silnika, uciekając rywalom nawet na kilkadziesiąt metrów. Zawodnik trenera Lecha Kędziory postanowił zaufać polskiej myśli technicznej po niepowodzeniach związanych z mechanikami zagranicznymi. - Dziękuję jeszcze raz Jackowi Rempale za świetnie przygotowane motocykle. Zacząłem już skakać po tunerach zagranicznych. Zainwestowałem dużo pieniędzy i niestety te silniki nie jechały. Dopiero jak z Jackiem usiedliśmy w jego warsztacie i mozolnie popracowaliśmy to w końcu doszliśmy do celu i widać to było podczas jazdy. Ten silnik jest niesamowity. Tylko chuchać i dmuchać na niego, nawet na treningi nim nie wyjeżdżam. Będziemy starali się zrobić drugi taki sam - cieszył się po meczu żużlowiec Orła.

Pomimo wysokiej temperatury, która utrzymywała się przez całe spotkanie, Jamróg zniósł trudy niedzielnego pojedynku bez większych kłopotów, co umożliwiło mu osiągnięcie najlepszego indywidualnego rezultatu spośród wszystkich żużlowców na torze. Wysoka forma w połączeniu ze świetnie jadącym motocyklem wlewa nadzieje w serca kibiców i działaczy Orła na następne ligowe starcia. - Wiedziałem, że osiągnę dobrą dyspozycję. Ciężko pracowałem, początek mi nie wyszedł. Miałem zawirowania ze sprzętem. Chciałem bardziej wierzyć w silniki zagraniczne. Pojechałem do tunera, który robił motocykle Jasonowi Doyle'owi. Myślałem, że wszystko będzie super, ale to Jacek dał radę. Dzisiaj warunki były bardzo ciężkie, ale myślę, że Argentyna dużo mi pomogła, bo dużo lepiej znoszę upały - stwierdził aktualny międzynarodowy indywidualny mistrz Argentyny.

W obliczu bardzo dobrej postawy Jamroga oraz pozostałych łódzkich żużlowców tym bardziej szkoda zawodnikom Orła wysokiej porażki w Bydgoszczy. Bonusowy punkt pojechał razem z zespołem Polonii, który w pierwszym meczu pokonał ekipę trenera Kędziory 57:33. - Gdyby nie kontuzje, to moglibyśmy ugrać tu więcej punktów, ale tak naprawdę to zawaliliśmy ten mecz w Bydgoszczy. Trzeba to przyjąć na klatę. Parę punktów więcej na wyjeździe i byłby bonus. Najważniejsza jednak jest dobra forma zespołu, która cieszy - zakończył Jamróg.

Źródło artykułu: