W piętnastym wyścigu meczu pomiędzy Piraterną Motala a Dackarną Malilla doszło do wypadku, w którym uczestniczyli Nicki Pedersen oraz Greg Hancock. Duńczyk na wyjściu z łuku poszerzył tor jazdy Amerykaninowi, powodując tym samym jego upadek.
[ad=rectangle]
Sędzia winnym całego zajścia uznał Pedersena, który został wykluczony z powtórki. Hancock postanowił jednak sam wymierzyć sprawiedliwość koledze z toru i zrzucił go z motocykla. Obu zawodników musieli rozdzielać członkowie zespołów i mechanicy. - On nie lubi przegrywać. Wtedy dochodzi do takich sytuacji, w których jak to się mówi, on jest złym chłopcem. Zazwyczaj inni nie reagują na to tak, jak ja, ale jest to denerwujące. Całe zajście to jednak moja wina, bo byłem zdenerwowany i sfrustrowany. Chciałbym przeprosić kibiców, to się więcej nie powtórzy - powiedział Hancock na łamach szwedzkiego "Aftonbladet".
Później aktualny mistrz świata odniósł się do tego zdarzenia również na swojej stronie internetowej. - Jestem bardzo zadowolony z wygranej zespołu, ale oczywiście jestem rozczarowany incydentem z Nicki Pedersenem. Moja reakcja nie była właściwa, jednak to wszystko przypomniało mi poprzedni incydent pomiędzy nami sprzed pewnego czasu i straciłem kontrolę - dodał Hancock.
Za ten incydent "Herbie" otrzymał karę w wysokości 5 tys. szwedzkich koron. - Otrzymałem karę za to zajście, ale z drugiej strony, poza wykluczeniem z wyścigu, nie ma kary dla kogoś kto wywozi pod bandę i naraża rywala na kontuzję. Ten sport jest już wystarczająco niebezpieczny - skomentował Amerykanin.
Zobacz incydent