Popularny "Koldi" nie raz już przyznawał, że nie do końca leży mu gorzowski tor. W niedzielę pokazał jednak, że i tam potrafi pojechać. Zdobył 12 punktów w sześciu startach. Nie miał przy tym zbyt dużego wsparcia w kolegach. Końcówka w wykonaniu kapitania tarnowian także nie była zbyt udana.
[ad=rectangle]
Mistrzowie Polski wreszcie mogą mówić o atucie własnego toru. - Gorzowianie byli świetnie dopasowani do tego toru, jechali znakomicie. Wykorzystywali nasze błędy i sami ich nie popełniali. Wynik jest, jaki jest - przyznał po meczu Janusz Kołodziej.
Choć rezultat wskazuje na jednostronne widowisko, to nie zabrakło walki. Zawodnik Unii Tarnów sam doświadczył ścigania na dystansie i przegrywał ze znakomicie dysponowanymi tego dnia Bartoszem Zmarzlikiem, Matejem Zagarem czy Nielsem Kristianem Iversenem. Nawierzchnia gorzowskiego owalu pozwalała na mijanki niemalże w każdym miejscu. - Tor był przygotowany świetnie. Nie każdy z nas miał jednak jasność, jak się przełożyć. To był największy problem, dlatego nie do końca podjęliśmy walkę - tłumaczył 31-latek.
Jaskółki mogą być zadowolone jedynie z indywidualnych osiągnięć swojego kapitana. Jak sam zainteresowany odniósł się do swojego występu? - Cieszyłem się, że jest coś pod kołem i mój motocykl się rozpędzał. Tak po prostu jeżdżę i jestem do tego przyzwyczajony. Kiedy już jednak nie mogę się napędzać to jadę z tyłu i mogę co najwyżej machać do kibiców - zakończył Janusz Kołodziej.
[b]Skrót meczu MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów - Unia Tarnów
[/b]