Poważnie wyglądający wypadek miał miejsce w 13. biegu meczu Łączyńscy-Carbon Start Gniezno - Orzeł Łódź. Swojego motocykla nie opanował Borys Miturski, a próbujący go ominąć Jakub Jamróg z impetem uderzył w bandę. Z upadku znacznie gorzej wyszedł drugi ze wspomnianych zawodników, który opuścił gnieźnieński szpital z trzema złamanymi kośćmi śródstopia i jedną dłoni. U Miturskiego zakończyło się jedynie na obdarciach.
[ad=rectangle]
Osłabionemu klubowi z Łodzi udało się ostatecznie zremisować w Gnieźnie 45:45. - Zawaliłem mecz. Gdybym nie "zabrał" ze sobą Kuby, wszystko by było jak trzeba. Dałem ciała i dramatycznie się z tym czuję. Całą winę biorę na siebie i przepraszam kolegę z drużyny i wszystkich chłopaków. Z biegu na bieg byłem coraz lepiej spasowany i takie coś... Ciężko mi będzie się po tym wszystkim pozbierać - przyznał Miturski na łamach orzel.lodz.pl.
- Jestem wściekły. Mój najlepszy silnik jest skasowany. Robiłem wszystko, aby nie wpaść na kolegę z zespołu. Udało mi się to kosztem bardzo mocnego uderzenia w bandę. Teraz przerwa w momencie, kiedy zaczynało się wszystko fajnie układać. Szkoda słów - skomentował Jamróg.
źródło: orzel.lodz.pl
[b]Start - Orzeł: Karambol Jamroga i Miturskiego
{"id":"","title":""}
[/b]