Zaległy mecz 9. kolejki PGE Ekstraligi był szczególnie ważny dla rzeszowian, którzy wciąż zamykają ligową tabelę. Podopiecznym Janusza Ślączki wygrać się nie udało, ale zdobyty punkt w pojedynku z SPAR Falubazem Zielona Góra może okazać się bezcenny w kontekście dalszej walki o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
[ad=rectangle]
Słabiej w środowym meczu spisał się Karol Baran. Wychowanek Stali zdobył 3 "oczka" z bonusem. - Nasza drużyna w tym meczu prawie w ogóle nie prowadziła. Cieszy nas ten punkt, choć zabrakło niewiele, abyśmy byli zadowoleni z wygranej. Falubaz pojechał naprawdę fajnie, chłopaki postawili poprzeczkę wysoko - mówi Baran.
"Carlos" od wyjazdowego spotkania z Fogo Unią Leszno dysponuje nowymi silnikami. - Mam problem tego typu, że jesteśmy spasowani na tor jednego rodzaju, na jedne warunki w Rzeszowie. Na wyjazdy jeżdżę gotowy na wszystko. Tak naprawdę to nasz zespół w spotkaniu z Falubazem szukał ustawień, a zielonogórzanie nie musieli tego robić. Mam nadzieję, że po kolejnych treningach w czwartek i piątek będzie lepiej - przyznaje 34-latek.
Najjaśniejszymi postaciami gospodarzy byli Greg Hancock i Peter Kildemand. - To jest dwóch gości, którzy ciągną wynik tej drużyny. Oni uratowali w tym spotkaniu jeden punkt i za to im chwała - chwali kolegów Baran.
Przed Żurawiami kolejne starcie na własnym torze, tym razem z KS Toruń. - Nie ma w ekstralidze słabych drużyn. Każda z ekip o coś jedzie. To jest kwestia dopasowania się do tego toru. Trzeba znać ustawienia na różne warunki. Nie zawsze jest tak, że się trafi z pogodą czy warunkami torowymi. Liczę na to, że po treningach dogramy moje silniki na tip-top - kończy Karol Baran.