Niezły występ Artura Czai w Rzeszowie. "Lepiej mieć ten punkt, niż go nie mieć"

PGE Stal Rzeszów zremisowała ze SPAR Falubazem Zielona Góra w zaległym meczu PGE Ekstraligi. - Dobrze, że mamy ten punkt. Lepiej go mieć, niż nie mieć - mówi Artur Czaja.

Remis PGE Stali Rzeszów ze SPAR Falubazem Zielona Góra przybliżył rzeszowian do utrzymania w PGE Ekstralidze. Żurawie zdobyły punkt rzutem na taśmę, wygrywając podwójnie ostatni bieg zawodów. W tym pojedynku przyzwoicie spisał się Artur Czaja.

[ad=rectangle]

- Dobrze, że mamy ten punkt. Lepiej go mieć, niż nie mieć. Możemy być zadowoleni, bo Falubaz to mocna drużyna. Nie mają Jarka Hampela, ale doszedł do składu Darcy Ward i dobrze jedzie - przyznaje junior ekipy ze stolicy Podkarpacia.

"Józek" popełnił kilka błędów na trasie, ale swój występ może zaliczyć na plus. - Żałuję mojego drugiego startu. Popełniłem błąd, na prowadzeniu wjechałem w krawężnik, a tam była dziura. Pociągnęło mnie, straciłem dwie pozycje i przywiozłem bonusa. Szkoda tego biegu, ale to jest żużel - mówi wychowanek Włókniarza Częstochowa.

-  Możemy być zadowoleni, bo Falubaz to mocna drużyna - mówi Artur Czaja
-  Możemy być zadowoleni, bo Falubaz to mocna drużyna - mówi Artur Czaja

Jednym z najciekawszych wyścigów przy Hetmańskiej był bieg nr 12. W nim przez moment na podwójnym prowadzeniu byli Czaja i Dawid Lampart, ale młodzieżowiec gospodarzy popełnił błąd na wyjściu z drugiego łuku. - Dawid Lampart prowadził, trochę przeszkodził Grześkowi Walaskowi. Ja wjechałem szybko pod niego, ale trafiłem w dziurę, noga wypadła mi z haka i trochę mnie sponiewierało. Walasek był w tym meczu mega szybki, ale tego można było się spodziewać. Jeździł tutaj, więc zna dobrze tor i przełożenia - oznajmia 21-latek.

Artura Czai zabrakło w ostatniej odsłonie Ligi Juniorów przy Hetmańskiej. Wedle oficjalnego przekazu, "Józek" nie dotarł do stolicy Podkarpacia z powodu kłopotów komunikacyjnych. Sam zdradza, że nie do końca tak było. - Chcę jechać w Lidze Juniorów. Nie wiem dlaczego niektórzy mieli do mnie jakieś pretensje. Chciałem przyjechać na zawody, byłem w Rzeszowie. Nie mogłem jechać, bo jeden pan z klubu zawalił mi mecz w Szwecji i Ligę Juniorów. Po występie w Tarnowie miałem w planach jazdę w Szwecji. Nie mogłem się tam wybrać, bo jeden pan zapomniał napisać pismo, że będzie za mnie zastępstwo. Na drugi dzień nie mogłem wystartować również w Lidze Juniorów w Rzeszowie. Ominęły mnie dwa turnieje. Szkoda, bo to dla mnie zawsze jakiś krok do przodu - żałuje Czaja.

Źródło artykułu: