Kontrowersyjne sytuacje z meczu Wybrzeże Gdańsk - KSM Krosno (wideo)

Mimo że Wybrzeże Gdańsk pokonało KSM Krosno 57:32, w tym spotkaniu nie brakowało kontrowersji. Arbiter spotkania kilka razy musiał podejmować trudne decyzje.

W siódmym wyścigu (od początku wideo) od startu prowadził Renat Gafurow. Za jego plecami Marcel Szymko po zdecydowanym ataku minął Mariusza Fierleja. Senior KSM-u Krosno upadł na tor i został wykluczony. - Moim zdaniem wykluczenie w siódmym biegu było niesłuszne. Jak ktoś wchodzi pode mnie na prostym motorze, to muszę zamknąć gaz, by się nie zabić - tłumaczył Fierlej. - Nie wiem czemu Mariusz upadł. To było trochę niebezpieczne, bo mógł go przejechać kolega z drużyny, ale na szczęście do niczego takiego nie doszło. Rozmawiałem z Filonem po meczu i wiem, że nie ma do mnie pretensji. Kontaktu między nami nie było - dodał Szymko.
[ad=rectangle]

Aż dwa razy powtarzano biegi nominowane. W czternastej odsłonie spotkania (od 20 sekundy), której start wygrali zawodnicy Wybrzeża Gdańsk. Na pierwszym łuku zderzyli się ze sobą Tomasz Chrzanowski (żółty kask) i Marcin Rempała (biały kask). Upadł wychowanek Unii Tarnów. Sędzia Piotr Nowak zdecydował się powtórzyć bieg w pełnym składzie. Nie skorzystali z tego zawodnicy KSM-u i Wybrzeże zwyciężyło podwójnie.

Do największych kontrowersji doszło w ostatnim biegu (od 35. sekundy). Pierwotnie od startu prowadzili podwójnie krośnianie, ale pod Tobiasa Buscha wszedł szybszy Magnus Zetterstroem. Arbiter zdecydował się wykluczyć Niemca. - Nie mogę zrozumieć tej decyzji. Zetterstroem potrącił moją lewą nogę. Co więcej mogłem zrobić? Sędzia podjął taką decyzję i mogę powiedzieć nic ponad to, że nie popełniłem błędu - stwierdził Niemiec. - Było tam bardzo ciasno. Nie było tutaj złośliwości z żadnej ze stron, bo trzech zawodników wchodziło naraz w łuk. Padło na Tobiasa Buscha, który zaliczył upadek. Po przeanalizowaniu wideo mam świadomość, że nie mógł on zrobić nic więcej i nie ma co się dziwić, że jest podirytowany. Każdą decyzję sędziego w takiej sytuacji należy jednak uszanować - dodał Grzegorz Dzikowski.

Źródło artykułu: