Młodzieżowiec Fogo Unii Leszno w pierwszej fazie zawodów dwukrotnie przyjechał na trzecim miejscu i raz na drugim. Potem jednak skutecznie walczył z rywalami i uciekał im niemal zaraz po starcie, wygrywając pewnie dwa ostatnie wyścigi. W zwycięskiej ekipie Byków miał najmniejszy dorobek, jednak i tak większy niż znaczna część stawki środowej rywalizacji.
[ad=rectangle]
- Początek trochę mi nie wyszedł. Wziąłem nie ten motor, co powinienem. Trudno było mi się dopasować, ale dwa ostatnie wyścigi było już dobrze. Ogólnie jestem w miarę zadowolony, chociaż mogło być dużo lepiej - podsumował Dominik Kubera.
Turniej w Gorzowie był dla 16-latka jednym z pierwszych, w których wystąpił po kontuzji. Urazu doznał nota bene... na Stadionie im. Edwarda Jancarza podczas Pucharu MACEC. - MACEC nie dojechałem do końca. Byłem wtedy dobrze spasowany. Szkoda tego turnieju. Pociągnęło mnie, nieszczęśliwie uderzyłem jeszcze w Rafała Karczmarza i skończyło się trzytygodniową przerwą - przypomniał.
Teraz jednak leszczynianin już w pełni ściga się z rywalami. Czy kontuzja daje o sobie znać? - Jeszcze nie do końca czuję się pewnie, ale jest coraz lepiej. Idzie to w dobrym kierunku. Cały czas chodzi o to, by iść do przodu. Z zawodów na zawody, treningu na trening będę nabierał coraz więcej doświadczenia - stwierdził Kubera.
Junior z Leszna odniósł się także do nowinek regulaminowych w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski. Początkowo także i jego zespół korzystał z zapisu, że można jechać trójką zawodników. - Jak nie ma jednego czy dwóch, to są szybkie wyścigi, jeden po drugim i silniki nie nadążają. Nie ma nawet chwili, żeby zmienić przełożenie. Myślę, że lepiej, kiedy jesteśmy w komplecie - skomentował.
W drugiej grupie pozostały jeszcze dwa turnieje. Leszczynianie wciąż mają szansę, by awansować do finału. Trzeba jednak wyprzedzić Hawi Racing Team. - Cel jest taki, żeby to wygrać. Najpierw trzeba jednak awansować. Cały czas jesteśmy na maksa skupieni. Jeszcze mamy zawody w Lesznie, a w Rawiczu pauzujemy. Mamy szansę wejść dalej i będziemy o nią walczyć do ostatniego wyścigu - zakończył Dominik Kubera.