Radosław Gerlach: Na początek wróćmy jeszcze do dwóch ostatnich spotkań. W meczach z Falubazem Zielona Góra i KS Toruń zdobyliście łącznie 4 punkty na 6 możliwych. To chyba niezły wynik.
Andrzej Łabudzki: Remis z Falubazem nie był dla nas najlepszy. Ten wynik nas nie satysfakcjonuje. Po meczu wszyscy byli zadowoleni z tego remisu, ale ja zadowolony nie byłem. Liczyłem na zwycięstwo. Natomiast w meczu z Toruniem uzyskaliśmy bardzo dobry wynik. Plan wykonaliśmy w 100 procentach, bo udało się też zdobyć bonus. Jeśli bierzemy średnią z tych dwóch meczów, to wychodzi "średnio". Nie można powiedzieć, że 4 punkty są złe, ale miało ich być 5.
[ad=rectangle]
W niedzielę kolejne starcie przy Hetmańskiej. Rywalem GKM Grudziądz. Jeśli wygracie, to będziecie już niemal pewni utrzymania i pojedziecie co najmniej w barażach.
- Musimy wygrać z Grudziądzem za trzy punkty. To nie będzie łatwy mecz. Zawodnicy z Grudziądza zazwyczaj dobrze radzą sobie na rzeszowskim torze. Wiemy o tym, i szykujemy się na ciężkie spotkanie.
Następnie prestiżowe derby w Tarnowie. Klub z Rzeszowa ostatni raz wygrał tam w 2008 roku. W tym sezonie jest jednak kilka argumentów, które mogą przechylić szalę zwycięstwa na Waszą korzyść. Greg Hancock, Dawid Lampart i Krystian Rempała bardzo dobrze znają tor w Tarnowie. Formą w ostatnim czasie imponują natomiast Peter Kildemand i Kenni Larsen.
- Mam nadzieję, że ten mecz będzie podobny do pierwszego spotkania obu drużyn i rozstrzygnie się dopiero w biegach nominowanych. Musimy mieć przynajmniej trzech zawodników, którzy będą ciągnąć nasz wynik. Liczymy też na Krystiana Rempałę. On lubi twarde tory, a wiemy o tym, że tarnowianie przygotują beton. To bardzo mocna drużyna. Potrafią wygrywać nawet na wyjeździe z Zieloną Górą. Jesteśmy niżej w tabeli i będziemy skazywani na porażkę. Ale to są derby. Tu wszystko może się wydarzyć.
Jeśli jednak traficie do baraży, to z którą drużyną wolelibyście jechać? Najbardziej niewygodnym rywalem wydaje się być chyba Lokomotiv Daugavpils.
- Na razie jesteśmy daleko od myślenia o barażach. Jesteśmy przy meczu z Grudziądzem, który trzeba wygrać. Powiem szczerze, że nie analizuję jakoś szczególnie zespołów z I ligi. Prawdopodobnie, to Rybnik wygra te rozgrywki i awansuje do Ekstraligi. A miejsce w barażach wywalczy Lokomotiv Daugavpils bądź Ostrovia. Czy będzie to tematem przemyśleń dla mnie? Zobaczymy pod koniec sierpnia.
Nie uważa pan, że sezon jest zbyt krótki? Piłkarska i siatkarska ekstraklasa stale powiększają liczbę drużyn w najwyższych klasach rozgrywkowych, co przekłada się na większą liczbę meczów. Tymczasem w PGE Ekstralidze kibice z Rzeszowa przez cały sezon mają tylko siedem spotkań do obejrzenia "na żywo".
- Mogłoby być więcej drużyn. Tylko, żeby mecze nie były wtedy do jednej bramki. Kibiców takie spotkania nie interesują. Myślę, że Ekstraliga musi być ciekawa i wyrównana. Kibic musi być zadowolony, bo płaci pieniądze. W tym kierunku powinna iść Ekstraliga.
W Rzeszowie są najtańsze bilety w całej lidze. To był chyba strzał w dziesiątkę, bo trybuny zapełniają się bardzo szczelnie.
- Frekwencja jest faktycznie bardzo dobra. Cieszę się z tego i dziękuję kibicom za udział w naszych spotkaniach. Robimy wszystko, co tylko możemy, by mecze przynosiły jak najwięcej emocji.
Jakby ocenił pan postawę poszczególnych zawodników PGE Stali? Kto najbardziej zasłużył na pochwały?
- Liderem jest Greg Hancock. Myślę, że to jest zaskoczenie dla całej ligi. Hancock zdobywa dla nas mnóstwo punktów. Do tego dochodzi Kildemand, który też punktuje na bardzo wysokim poziomie. Poza tym jest to bardzo waleczny zawodnik i cieszymy się, że jeździ dla naszego klubu. Ostatnio Kenni Larsen "stanął na głowie". Brawa dla niego. Mocno wierzę w Dawida Lamparta. Musi tylko poprawić mecze wyjazdowe. W Dawidzie drzemie duża siła i może przywozić jeszcze więcej punktów. Symptomy dobrej formy przejawiał też Karol Baran. Pokazał się z niezłej strony w Lesznie. Natomiast młodzieżowcy wzajemnie się uzupełniają.
A co z przyszłym sezonem? Myślicie już o kształcie zespołu? Zapewne z Kildemandem i Larsenem będziecie chcieli dalej współpracować.
- Do tego tematu podejdziemy za jakieś dwa tygodnie. Na razie musimy wygrać z Grudziądzem. Później chcemy wygrać jeszcze jeden mecz - na wyjeździe z Tarnowem bądź u siebie z Gorzowem. Nie wybiegamy tak daleko w przyszłość.
Artur Czaja za rok nie będzie już juniorem. W drużynie zrobi się zatem "dziura" na bardzo ważnej pozycji. Co ze szkoleniem młodzieży?
- Z tego co wiem, to w sierpniu dwóch naszych adeptów ma przystąpić do licencji. Mam nadzieję, że dołączą do naszego zespołu. Mamy jeszcze Grzegorza Bassarę, który bierze udział we wszystkich zawodach młodzieżowych i robi wszystko, by podnosić swoje umiejętności.
Jak wyglądają kwestie finansowe w klubie? Na wiosnę mieliście dużo meczów wyjazdowych i tym samym nie mieliście dochodu z biletów.
- Sytuacja wygląda tak jak zawsze. Mogły zdarzyć się poślizgi, kiedy mieliśmy kilka meczów wyjazdowych pod rząd. Ale to już za nami.