[bullet=hop.jpg] Hop
Awans Polonii do play-off
Cel minimum dla bydgoskiego zespołu został zrealizowany, co wcale nie było tak oczywiste, biorąc pod uwagę zamieszanie wokół klubu zarówno przed jak i podczas sezonu. Przecież niewiele brakowało, by Polonia w ogóle nie przystąpiła do rozgrywek pierwszoligowych. Ostatecznie dzięki dofinansowaniu w wysokości 1,5 miliona złotych z Urzędu Miasta "Gryfy" otrzymały licencję nadzorowaną. Zajęcie miejsca w czołowej czwórce można więc niewątpliwie uznać za spory sukces.
Komplet Szymona Woźniaka
Jak sam przypomniał na swoim fanpage’u wychowanek Polonii, 16 sierpnia to dla niego wyjątkowa data. W 2009 roku jako 16-latek odniósł pierwsze zwycięstwo biegowe w Ekstralidze i to w prestiżowym meczu z Toruniem przed własną publicznością. Dokładnie sześć lat później zanotował swój pierwszy komplet punktów. Woźniak od początku pewnie wygrywał, ale po raz kolejny niewiele mogło do tego wymarzonego kompletu zabraknąć. Po przegranym starcie w ostatnim biegu przez długi czas 22-latek męczył się z Andriejem Karpowem, ale ostatecznie pokonał Ukraińca, zapisując na swoim koncie piątą "trójkę".
Waleczny Karpow
Osobny akapit należy się Andriejowi Karpowowi. Jako jedyny przedstawiciel Wandy nawiązywał skuteczną walkę z gospodarzami. Postrzegany raczej jako zawodnik własnego toru napsuł sporo krwi Polonistom. Nie tylko potrafił wygrać start, ale zdobywał punkty równie w walce na dystansie. 12 "oczek" to dorobek, z którego zdecydowanie może być zadowolony.
Wychowanek Unii Leszno bardzo udanie zakończył swoje występy w barwach Polonii w tym sezonie. Swój czwarty mecz na zapleczu Nice Polskiej Ligi Żużlowej rozpoczął od imponującej wygranej w biegu juniorskim, mijając metę z dużą przewagą nad rywalami. W kolejnych wyścigach w pokonanym polu pozostawił Daniela Kaczmarka i dwukrotnie Daniela Pytela. Ostatecznie zapisał na swoim koncie osiem punktów i bonus - wynik u juniora dawno nie widziany w Bydgoszczy.
[ad=rectangle]
[bullet=bec.jpg] Bęc
Wolny "Siopek"
Sytuacja odwrotna do Karpowa - Marcin Jędrzejewski miał dzielić i rządzić w Bydgoszczy, ale w niedzielę niestety miał ewidentne problemy z dopasowaniem się do toru. W pierwszym biegu jeszcze wszystko było w porządku, ale kiedy w kolejnym zaczął doganiać go Daniel Kaczmarek, było wiadomo, że coś jest nie tak. Pięć punktów i dwa bonusy to na pewno nie jest rezultat, którym wychowanek Polonii może być usatysfakcjonowany.
Davey Watt
Australijczyk miał być główną strzelbą gości, ale zdecydowanie zawiódł. Choć równie dobrze można się zastanawiać, ile punktów więcej by przywiózł, gdyby nie taśma, a bieg później defekt na starcie. Fakty są jednak takie, że Watt zakończył mecz z pięcioma "oczkami" na koncie. Co prawda jeden bieg nawet udało mu się wygrać, ale dwukrotnie również przyjeżdżał na szarym końcu. Nie na to liczyli kibice z Krakowa.
[event_poll=35188]