Tomasz Gapiński: Baraże są ryzykowne, utrzymajmy się normalnie

MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów po zdobyciu w zeszłym roku tytułu mistrza Polski, zanotuje wyjątkowo krótki sezon 2015. Do szczęścia potrzeba jednak punktów w meczu wyjazdowym w Rzeszowie.

Kinga Taisner
Kinga Taisner
Mecz między MONEYmakesMONEY.pl Stalą Gorzów a Betardem Spartą Wrocław zakończył się wynikiem 50:40. Z tego powodu żadna z drużyn nie zdobyła punktu bonusowego, jednak gospodarze zainkasowali dwa duże "oczka" za wygranie spotkania. Spory wkład w rezultat miał Tomasz Gapiński.
"Gapa" zdobył 11 "oczek" i bonus, co było najlepszym jego wynikiem w całym sezonie. Kibice gospodarzy żartowali, że tak dobry występ spowodowany był... programem zawodów, na którego okładce znajdowało się zdjęcie pilanina.  - Widziałem okładkę. Szkoda, że nie wcześniej, może zacząłbym szybciej lepiej jeździć - zażartował. - Od mistrzostw Polski moja forma wzrosła i trochę poprawiłem poziom mojej jazdy. W meczu z Falubazem wyszło jak wyszło, za bardzo chciałem, a przeciwko Sparcie złapałem większy luz i w końcu udało się porządnie zapunktować - dodał już poważniej.

Występ Gapińskiego w meczu ze Spartą nie tylko podobał się kibicom, ale też został doceniony przez sztab trenerski, bowiem pojechał on w biegu nominowanym. - Jestem bardzo zadowolony, że w końcu też w lidze udało się dobrze pojechać. Potrzebowałem tego luzu, spokoju, bo problem był we mnie. Mój sprzęt pracował nieźle wcześniej, szkoda, że z dobrą jazdą dołączyłem do motocykli tak późno - powiedział "na gorąco" tuż po meczu.

Brak bonusu jeszcze bardziej skomplikował sytuację Stali Gorzów. Drużyna z południa województwa lubuskiego, w przypadku niekorzystnych rozstrzygnięć w tabeli, może jeszcze pożegnać się z PGE Ekstraligą zarówno bez odjechania baraży, jak i z nimi. Punkt bonusowy zaś mógł pomóc w zamknięciu niekorzystnego scenariusza. - Szkoda, bo wiadomo, w jakiej sytuacji jesteśmy. Jeszcze mecz w Rzeszowie, na trudnym terenie, więc nie będzie lekko. Musimy się po pierwsze obronić, a po drugie walczyć o zwycięstwo, bo innego wyjścia nie ma - skwitował.

Co było przyczyną porażki żółto-niebieskich w boju o pięćdziesiąty pierwszy punkt? - Dawaliśmy z siebie 100 proc. przez cały czas. Zaowocowały rezerwy taktyczne trenera Barona, bo goście odrobili straty. Teraz możemy tylko powiedzieć: szkoda, że nie zdobyliśmy punktu więcej - wyjaśnił Gapiński.

Gorzowianie do ostatniego biegu mieli szansę na pozytywny dla siebie rezultat, jednak w 14. wyścigu para Linus Sundstroem-Bartosz Zmarzlik przegrała z rywalami 1:5 i mogło to zdemotywować gospodarzy. - Szczerze mówiąc, nie oglądałem biegu 14. Skupiłem się na swoim wyścigu, więc to nie tak, że poprzedni podciął nam skrzydła. Nawet nie pamiętam jaki tam padł wynik, wybiła mnie z rytmu kontrola antydopingowa - stwierdził "Gapa".

Wspomniana kontrola w gorzowskim parku maszyn spotkała trzech zawodników gospodarzy i trzech gości. Częstsze sprawdzanie zawodników jest zaś wynikiem kilku przypadków wykrycia dopingu wśród nich. Jak podszedł do niej Gapiński? - Ostatnio taką kontrolę miałem dwa lata temu w Szwecji, po meczu w tamtejszej lidze, więc często się to nie zdarza. Ale nie ma się czym przejmować. Kontrole są potrzebne, bo będziemy wiedzieć, kto coś zażywa, a kto trenuje normalnie i nie szprycuje się niczym. Takie wspomagacze są moim zdaniem nie fair. Wszyscy, którzy nie zażywają środków dopingowych, trenują, ćwiczą, wkładają mnóstwo ciężkiej pracy w swoje przygotowanie do uprawiania sportu. Nie wiem, czy środki dopingowe pomagają czy nie, bo nigdy takich rzeczy nie brałem, więc trzeba by było się zapytać kogoś, kto był przyłapany. Ale chyba pomagają, skoro Armstrong napierdzielał na rowerze i miał takie wyniki, to coś w tym musi być. Dlaczego więc ktoś ma mieć łatwiej niż ten kto jeździ według przepisów? - zauważył.
Tomasz Gapiński twierdzi, że w końcu dogadał się ze sprzętem. Tomasz Gapiński twierdzi, że w końcu dogadał się ze sprzętem.
Przed gorzowianami mecz wyjazdowy w Rzeszowie, gdzie powalczą o być albo nie być w żużlowej elicie Polski. Nastroje w Gorzowie Wielkopolskim są bojowe. - W Rzeszowie zawsze nieźle sobie radziłem i mam nadzieję, że właśnie tak będzie w niedzielę. Będziemy jechać, by walczyć o zwycięstwo. Lepiej się ratować wygraną, a nie myśleć tylko o obronie bonusu. To by było bez sensu. Tak samo z Wrocławiem, byliśmy nastawieni na zwycięstwo za 3 punkty, nie udało się, bo trener Baron zniwelował różnicę rezerwami taktycznymi. W Rzeszowie może być inaczej i trzeba jechać o jak najlepszy wynik, nie ma co spekulować - uciął "Gapa".

Niektórzy jednak twierdzą, że ewentualny mecz barażowy na Stadionie im. Edwarda Jancarza, a także u któregoś z pierwszoligowców, byłby korzystny dla zawodników pod względem finansowym, a dla kibiców - kibicowskim. - Wiadomo, dwa dodatkowe mecze, to i dla kibiców, i dla zawodników lepiej, jednak ja wolałbym uniknąć baraży, bo różnie może się to ułożyć. Odpukajmy, na tę chwilę wszyscy jesteśmy zdrowi, ale jest jeszcze sporo imprez i może być różnie. Liga szwedzka, duńska, chłopaki mają Grand Prix… Także sporo może się jeszcze zdarzyć, więc wolałbym unikać takiego obrotu sprawy i spokojnie się utrzymać, bez konieczności jazdy w barażach. Zakończmy ten sezon normalnym utrzymaniem i myślmy powoli, co zrobić, żeby następny był lepszy - zakończył Gapiński.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Tomasz Gapiński będzie ponownie liderem Stali i poprowadzi gorzowian do wygranej w Rzeszowie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×