Panie prezesie - to pana zasługa, że Gorzów jest organizatorem Grand Prix. Jak doszło do podpisania kontraktu z BSI?
Władysław Komarnicki: Historycznie rzecz biorąc bardzo chcieliśmy żeby ten produkt pojawił się w Gorzowie, dlatego że on - proszę pamiętać, do dnia dzisiejszego jest najlepszym produktem jaki trafił do naszych domów i na nasz stadion - do naszego Gorzowa. Dlaczego tak jest? Dlatego, że jeszcze nikt nie wymyślił niczego lepszego, co by absorbowało tylu ludzi przed telewizorami, Też nie przypominam sobie by była kiedyś taka impreza w Gorzowie, która by przyciągnęła ludzi z całego świata. Także sobie nie przypominam imprezy w Gorzowie, która by mogła być promowana w mieście wśród ludzi z całego świata, łącznie z ludźmi z Antypodów. W związku z tym wiedziałem o tym, że jest to najlepszy produkt, który mogliśmy sprowadzić do Gorzowa. Wówczas, pamiętam jak dziś, na początek dostaliśmy zawody rangi mistrzowskiej - Drużynowe Mistrzostwa Świata Juniorów. Jak to powiedział ówczesny szef tego sportu międzynarodowego - żużel nie przyciągał wielu kibiców. A w Gorzowie był niemal pełny stadion! Zdecydowałem się także wziąć swego czasu półfinał Drużynowych Mistrzostw Świata i też nam to wyszło. I w tej sytuacji były jeszcze oczywiście warunki ze strony BSI, że nastąpi modernizacja stadionu i tę modernizację stadionu udało się przeprowadzić. Poza tym trzeba było spełnić wiele kryteriów zanim umowa trafiła do podpisu. Sam pieniądz to za mało.
[ad=rectangle]
Gorzów jest organizatorem Grand Prix już piąty raz. Jakby mógł pan podsumować ten pięcioletni okres?
- Mogę to podsumować tak, że ten pięcioletni okres był wspaniały, jeżeli chodzi o podziękowanie dla naszych kibiców, którzy bardzo mocno wspierają nasz klub i bardzo mocno wspierają naszą Stal. Ten okres pięciu lat zweryfikował całą moją kadrę, którą zatrudniłem jako ówczesny prezes Stali Gorzów. Te pięć lat pokazało, że Stal osiągnęła perfekcyjny system organizacyjny. Proszę pamiętać, że na innych stadionach były różne wpadki, a w Gorzowie nie było żadnej. Co to znaczy? Że uzyskaliśmy absolutorium jako klub profesjonalny, bo my nie mówimy, że jesteśmy klubem profesjonalnym - tak jak inni mają to w zwyczaju. Chwalą się, że są profesjonalni, że jest wielka magia, a potem zostaje z tego jedynie kłębek niczego. My nie mówimy, a robimy!
W tym roku także oprócz Grand Prix w Gorzowie jest organizowany MotoRacing Show - czy jest to dobra otoczka dla sobotnich zawodów?
- Zawsze było tak, że MotoRacing Show był taką Wigilią i myślę, że ta impreza ładnie się wpisała przy okazji GP. Jest to piękna Wigilia, uczta. Dwa lata temu ludzie nie pozwolili, by ta impreza została zlikwidowana. Osobiście uważam, że to powinno być powtarzane. MotoRacing Show stanowi idealne tło dla Grand Prix w Gorzowie Wielkopolskim.
Kto według pana ma największe szanse na zwycięstwo w Grand Prix?
- Dla mnie takim czarnym koniem, który doprowadzi do tego, że nasi kibice jeszcze raz przeżyją coś pięknego, będzie Bartek Zmarzlik. Dlaczego? Bartek jest zawodnikiem kompletnym, który zna ten tor jak nikt inny. Pamiętam jeszcze jak był 13-letnim chłopcem, kiedy podpisywałem zgodę, żeby jeździł na tym stadionie, bo ja jako Prezes i rodzice musieliśmy wyrazić na to zgodę. Dzięki temu jako 20-letni młodzieniec jest w stanie stawać w szranki do walki ze wszystkimi najlepszymi na świecie. Dla mnie jest to absolutny faworyt. Myślę że takim drugim, który będzie fruwał na tym torze - nie ulega to żadnym wątpliwościom - będzie Tai Woffinden.