Gdy pojawił się awizowany skład Fogo Unii Leszno na ostatni mecz fazy zasadniczej, wielu kibiców mówiło już, że w tym sezonie w barwach Byków nie zobaczymy Tobiasza Musielaka. Menedżer Adam Skórnicki postanowił jednak w ostatniej chwili dać jeszcze jedną szansę wychowankowi leszczyński Unii, który zastąpił w składzie Tomasa Hjema Jonassona.
[ad=rectangle]
"Tofeek" z początku jechał bardzo dobrze. Po dłuższej przerwie zwyciężył wreszcie wyścig. Nieco słabiej zaprezentował się w swoich dwóch ostatnich biegach, kiedy to do mety przyjeżdżał na ostatnim miejscu. W porównaniu do paru ostatnich spotkań widać jednak progres w jego jeździe. Mimo to, o miejsce na mecz półfinałowy może być ciężko.
- Oczywiście, że liczę się z tym, że zabraknie mnie w play-offach. Wiem, że moja forma nie jest taka, jaką bym sobie życzył. Mam nadzieję jednak, że po tym meczu coś drgnęło. Były co prawda te zera, ale jechałem ciągle w kontakcie i brakowało w niektórych momentach tylko lepszego startu. W końcu wygrałem bieg w Ekstralidze, to mnie psychicznie uspokoiło - wyznał Musielak.
Z perspektywy czasu widać, jak bardzo zły wpływ miała na leszczynianina kontuzja obojczyka odniesiona podczas meczu ligowego w Gorzowie. Stracił przez to miesiąc jazdy, lecz później, nieco z przymusu, był wystawiany do składu Byków. Nie był jednak jeszcze wtedy w formie i każdy kolejny nieudany występ pogarszał sytuację 22-latka.
- Przez tę kontuzję dużo straciłem. Wszyscy zawodnicy jeździli i mogli dopasować się do tych nowych tłumików. Ja jeszcze po kontuzji szukałem formy, a tak naprawdę chodziło tylko o zmienienie czegoś w sprzęcie. Teraz się odbudowuję, ale jest to wręcz syzyfowa praca - przyznał na koniec.