Początkowo obawiano się, że "Power", który z powodu bólu wycofał się w sobotę z zawodów, mógł nabawić się poważniejszego urazu. Ostatecznie wykazano, że nadwyrężone zostały szyja, lewy bark i żebra. Nicki Pedersen nie może jednak przechodzić obok tego obojętnie, zwłaszcza, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy uczestniczył już w pięciu upadkach. Obecnie do pełni sprawności stara się przywrócić go fizjoterapeutka, Lisa Thomey.
[ad=rectangle]
Potwierdzono już, że wobec doskwierającego bólu Duńczyk nie będzie w stanie wesprzeć swojej drużyny we wtorkowym półfinale Elitserien. Wydaje się jednak, że pod znakiem zapytania nie stoi jego występ w niedzielnym spotkaniu Fogo Unii, która wybiera się do Torunia.
W Lesznie nie przejmują się przesadnie ostatnim, nieudanym występem Pedersena przeciwko Betard Sparcie, kiedy zdobył zaledwie trzy punkty. Ci, którzy oglądali Duńczyka we wspomnianym spotkaniu przyznają, że miał on duże problemy sprzętowe. Był wyjątkowo wolny na dystansie i nie potrafił znaleźć odpowiednich ustawień. - Myślę, że Nicki sam szybko znajdzie odpowiedź na pytanie, co było nie tak. Do play-offów zostało jeszcze trochę czasu i na pewno będzie do nich dobrze przygotowany. Nie zawiedzie, o to jesteśmy spokojni - stwierdził leszczyński trener, Roman Jankowski.
Patrząc na ostatnie występy Duńczyka, wydaje się, że nieudany występ przeciwko Sparcie był rzeczywiście wypadkiem przy pracy. Nim wycofał się z powodu urazu, w czterech biegach sobotniego Grand Prix uzbierał on siedem punktów, wygrywając dwa wyścigi. Sam zawodnik cieszył się wcześniej ze swojego występu dla Holsted Speedway Klub, w którym zdobył aż szesnaście punktów i bonus. "Wszystko wróciło do prawidłowego poziomu" - napisał na Twitterze, odnosząc się do swoich problemów sprzętowych.
Nicki Pedersen powinien zdążyć na niedzielę. "W play-offach nie zawiedzie"
Podczas rundy Grand Prix w Gorzowie Nicki Pedersen uczestniczył w upadku, doznając przy tym urazu szyi. Nie ma jednak większego ryzyka, by nie zdążył wykurować się do niedzielnego meczu w Toruniu.