Oprócz Pawlickiego awans do przyszłorocznego cyklu Grand Prix wywalczyli również Bartosz Zmarzlik oraz Chris Harris. - Dałem z siebie wszystko, co mogłem. Miałem wzorowe ustawienia, ale też feralne ustawienia pól startowych, bo trzecie stanowisko nie było zbyt korzystne. Ale na szczęście z moim tatą i mechanikami tak dostroiliśmy motocykle, że te starty wygrywałem. W jednym biegu zostałem też wywieziony przez Bartka Zmarzlika, więc musiałem się ratować przed bandą. Cały czas się starałem i udało się. Przede wszystkim dziękuję mojemu tacie, rodzinie, która przyjechała i mnie wspiera oraz moim sponsorom bez których takich osiągnięć by nie było - powiedział po sobotnim GP Challenge, Piotr Pawlicki.
Bliski awansu był również Przemysław Pawlicki. Starszy brat Piotr może mówić o sporym pechu, gdyż w ostatnim swoim wyścigu dał się wyprzedzić Harrisowi na ostatnim łuku, dzięki czemu awansował ten drugi. - Przed ostatnim biegiem wiedziałem już ile mam zdobyć punktów, by awansować. Dlatego jechałem spokojnie patrząc, czy gdzieś się napędzę. Wiedziałem też, że Chris będzie gonił mojego brata, Przemka, ale nie spodziewałem się, iż go minie. Mam powody do radości, ale mam też powody do jakiejś złości, bo była szansa, by razem z bratem reprezentować Polskę w cyklu Grand Prix. Jak mi się uda utrzymać w przyszłym sezonie w "8" GP i będę godnie reprezentować Polskę to myślę, że Przemek do nas dołączy - oznajmił zawodnik Fogo Unii Leszno.
Warto wspomnieć, że w dotychczasowej karierze Piotr Pawlicki wystartował zaledwie raz w turnieju GP. Było to w tym roku, kiedy to zastąpił w jednym z biegów Andreasa Jonssona - Nie dostawałem wcześniej tych szans w Grand Prix, które dostawał wcześniej Bartek Zmarzlik czy Paweł Przedpełski, mimo że raz był turniej w Lesznie. Zawsze byłem rezerwą. Jak rezygnowałem z mistrzostw świata juniorów w tym roku to zaraz po tym miałem groźny upadek we Wrocławiu i odpadło mi SEC, DPŚ, więc szczególnie się cieszę, że się zrehabilitowałem - stwierdził "Piter".
Zawodnik leszczyńskiej Unii przyznaje, że będzie w stu procentach gotowy do mistrzostw świata. - Ja mam z bratem tak duże zaplecze, że tego nie trzeba wzbogacać. Chciałbym pojechać w Grand Prix tak jak teraz na luzie. Nie chcę by to wyglądał tak, że to jest GP i nie wiadomo co mam tam robić. Cieszę się żużlem, kocham ten sport, uwielbiam jeździć na żużlu, a nie zabijać się. Jeśli awansowałem do Grand Prix, bez dzikiej karty, to uważam, że jestem w pełni przygotowany do tego cyklu - zakomunikował leszczynianin.
Już w niedzielę Fogo Unia Leszno zmierzy się w półfinale PGE Ekstraligi z KS Toruń. Junior leszczynian przyznaje, że jedzie tam w bojowym nastroju. - Teraz jedziemy do Torunia w pełnym składzie i również po zwycięstwo. Toruń jest bardzo ciężkim ośrodkiem do zdobycia. Jest tam bardzo dobra drużyna i trzeba się z tym liczyć, że na pewno będą stawiać opór. Mimo wszystko to my wygraliśmy rundę zasadniczą. Z mojej strony dam z siebie wszystko - zakończył Piotr Pawlicki.
młodzi muszą walkczyć o wynik, i pójdzdzie im to dobrze