Gdy po dwunastym biegu torunianie prowadzili już z Fogo Unią różnicą dwunastu punktów, zwycięzca rundy zasadniczej znalazł się pod ścianą. Ostatecznie leszczynianie zdołali nieco zniwelować te straty, a mecz zakończył się wynikiem 49:41 dla gospodarzy.
- W sumie, to cieszę się, że tak się to skończyło, bo równie dobrze mogliśmy przegrać szesnastoma czy dwudziestoma punktami. Z przebiegu meczu tak to przez pewien czas wyglądało - powiedział prezes Piotr Rusiecki.
Leszczynianie przyznają, że nie potrafili odnaleźć się na zaskakująco twardym toruńskim torze. Piotr Rusiecki nie krytykuje jednak gospodarzy, zaznaczając, że nie zrobili niczego, co byłoby niezgodne z regulaminem sportu żużlowego. - Torunianie mieli prawo zrobić taki tor i wykonali swoje zadanie bardzo dobrze. Gratulujemy im zwycięstwa i trzeba przyznać, że to nasi rywale są teraz bliżej finału - podkreślił Rusiecki.
Losy półfinałowej rywalizacji nie są jednak w żadnym stopniu przesądzone. Fogo Unia zapowiada walkę o odrobienie strat w rewanżu, który odbędzie się 13 września na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. - W Toruniu mogliśmy liczyć na dobrą sprawę na punkty tylko trzech zawodników. Postawa reszty była rozczarowaniem. W rewanżu musi wyglądać to inaczej. Będziemy mocno przygotowywać się do tego meczu i zapewniam, że nie składamy broni - podsumował prezes leszczyńskiego klubu.
Piotr Rusiecki nie wini KS Toruń: Mieli prawo zrobić taki tor
Jak przyznaje Piotr Rusiecki, Fogo Unia musi wyciągnąć wnioski z przegranego meczu w Toruniu. - Patrząc na przebieg zawodów, mogliśmy przegrać znacznie wyżej niż ośmioma punktami - przyznał prezes leszczyńskiego klubu.
Spokojnie życzę wam wygranej 48-42.